Profesor Zbigniew Brzeziński był chyba obok Henry'ego Kissingera najbardziej wpływowym analitykiem polityki międzynarodowej - mówił we "Wstajesz i weekend" o zmarłym Zbigniewem Brzezińskim dr Janusz Sibora, ekspert do spraw historii dyplomacji.
W wieku 89 lat zmarł Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera do spraw bezpieczeństwa narodowego w latach 1977-1981. Był jednym z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA.
"Odszedł mędrzec, który uprawiał ogród dyplomacji"
- Trzeba powiedzieć, że odszedł mędrzec, który uprawiał ogród dyplomacji. To jest rzadka dziedzina, bo profesor Brzeziński był chyba obok (Henry'ego) Kissingera najbardziej wpływowym analitykiem polityki międzynarodowej - powiedział Sibora.
Jak wspominał Sibora, Brzeziński, mimo tego, że od 1938 roku mieszkał poza granicami Polski, zawsze czuł się Polakiem.
- "Amerykanin, który sercem pozostał przy Polsce" - tak napisał o sobie we wstępie do fundamentalnej książki ("Cztery lata w Białym Domu. Wspomnienia Doradcy do Spraw Bezpieczeństwa Państwa 1977-1981"), w której pisze o czterech latach w Białym Domu - mówił Sibora.
Rozmówca TVN24 zwrócił uwagę na to, jak duże znaczenie miała opinia Brzezińskiego za prezydentury Jimmy'ego Cartera. Jak zaznaczył, po objęciu fotela prezydenta Stanów Zjednoczonych, Carter pierwszą wizytę zagraniczną odbył w Polsce.
Rola w historii Polski
Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista z UKSW, zwrócił uwagę na to, jak istotną rolę odegrał Brzeziński jeśli chodzi o historię Polski. - Najważniejsza decyzja to grudzień 1980, kiedy on sam i ówczesny prezydent Jimmy Carter zrobili wszystko, by wojska sowieckie nie wkroczyły do Polski. Były na to gotowe i wiadomo, co by to mogło oznaczać, gdzie byśmy dzisiaj byli - podkreślił Lewicki. - To niewątpliwie jego najważniejszy moment z jego punktu widzenia - dodał. - Trudno opisać tak wielką, niezwykłą postać - powiedział z kolei komentator TVN24 BiS Piotr Kraśko. Jak mówił, "New York Times" wskazuje, że było tylko dwóch ludzi, którzy wywarli tak ogromny wpływ przez tyle dekad na amerykańską politykę zagraniczną - byli to Zbigniew Brzeziński i Henry Kissinger.
- Proszę sobie wyobrazić, jak niebywała była jego odpowiedzialność. Zazwyczaj jest tak, że amerykański prezydent codziennie rano dostaje na biurku raport o stanie Ameryki i świata, po czym przychodzi pracownik CIA i ten raport mu przedstawia. Ale w tym wypadku było zupełnie inaczej. Codziennie rano to profesor Zbigniew Brzeziński mówił Jimmy'emu Carterowi o tym, co dzieje się na świecie, jakie najważniejsze decyzje prezydent tego dnia będzie miał do podjęcia. To spotkanie odbywało się o ósmej rano, więc profesor Brzeziński musiał być przygotowany do niego od szóstej - powiedział Kraśko.
Brzeziński nie żyje
Zbigniew Brzeziński zmarł w piątek w szpitalu w Virginii. O śmierci poinformowała jego córka, Mika.
"Dzisiaj wieczorem w spokoju odszedł mój ojciec. Dla przyjaciół był Zbigiem, dla wnuków Wodzem, a dla żony nieustającą miłością życia. Dla mnie był po prostu najbardziej inspirującym, kochającym i oddanym ojcem, jakiego może mieć dziewczyna. Kocham cię, Tato" - napisała.
Wyjechał z Polski jako dziecko
Brzeziński urodził się w Warszawie 28 marca 1928 r. Jego ojciec Tadeusz Brzeziński był dyplomatą, od 1938 r. konsulem RP w Kanadzie. Przyszły doradca prezydenta Cartera skończył tam szkołę i Uniwersytet McGilla w Montrealu, a na Uniwersytecie Harvarda obronił pracę doktorską z historii totalitaryzmu sowieckiego. W 1958 r. został obywatelem USA. Rok wcześniej, po raz pierwszy od emigracji za Zachód odwiedził Polskę. Po doktoracie wykładał na Harvardzie, a w 1960 r. został profesorem na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Od młodości związany był z Partią Demokratyczną, doradzał prezydentom: Johnowi Kennedy'emu i Lyndonowi Johnsonowi. W latach 70. polemizował z antywojenną lewicą w swej partii i krytykował politykę odprężenia prezydentów Richarda Nixona i Geralda Forda, która kładła - jego zdaniem - nadmierny nacisk na kontrolę zbrojeń, nie doceniając kwestii praw człowieka, co prowadziło do ustępstw wobec ZSRR.
Doradca prezydenta
Jako współzałożyciel tzw. Komisji Trójstronnej, organizacji polityków i biznesmenów pragnących zacieśnienia sojuszu USA, Europy i Japonii, Brzeziński zaprosił do niej ówczesnego gubernatora Georii Jimmy'ego Cartera. Kiedy Carter został prezydentem, mianował go swym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego.
Na nowym stanowisku Brzeziński położył nacisk na kluczową rolę "trzeciego koszyka", praw człowieka w Akcie Końcowym Helsińskiej Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wzmocniło to opozycję w ZSRR i krajach Europy Wschodniej. Forsując ten kurs, Brzeziński musiał przezwyciężyć opór sekretarza stanu Cyrusa Vance'a, który opowiadał się za ustępstwami wobec Moskwy, aby ułatwić rozmowy o redukcji broni strategicznej (SALT). Po sowieckiej inwazji w Afganistanie, Brzeziński zorganizował pomoc dla afgańskich mudżahedinów. Kosztem 3 miliardów dolarów CIA, współpracując z wywiadem Pakistanu, dostarczyła im m.in. pociski rakietowe Stinger, którymi mogli zestrzeliwać sowieckie helikoptery. Zimą 1980 r. z inicjatywy Brzezińskiego ustępujący z urzędu Carter zmobilizował przywódców Europy Zachodniej oraz papieża Jana Pawła II, aby wystąpili w obronie Polski, zagrożonej interwencją ZSRR. W listach przestrzegli oni Moskwę przed tym krokiem uprzedzając, że położy to kres odprężeniu w Europie. Po odejściu z rządu w 1981 r. Brzeziński pozostał wpływowym ekspertem ds. polityki zagranicznej USA. Szczególnie angażował się w sprawy polityki wobec ZSRR i bloku wschodniego. Profesor mocno wspierał przyjęcie Polski do NATO, współpracując na tym polu z Polonią amerykańską. W rozmowach z korespondentami w Waszyngtonie nie stronił od wypowiedzi i rad w sprawach polskiej polityki wewnętrzne.
Autor: mw\mtom / Źródło: TVN24, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: White House/Wikipedia (public domain)