Co najmniej 15 osób zginęło, a 41 zostało rannych w serii zamachów bombowych, do jakich doszło w pobliżu stolicy Nigerii Abudży - poinformowała w sobotę krajowa agencja ds. zarządzania kryzysowego. Na razie nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataków.
To pierwsze takie zdarzenie w okolicach stolicy Nigerii od ponad roku.
Do jednej z eksplozji doszło w pobliżu posterunku policyjnego w Kuje, niedaleko lotniska w Abudży, ok. 40 km od centrum stolicy. Zginęło tam 13 osób. W tamtejszym więzieniu przetrzymywane są dziesiątki bojowników Boko Haram.
Zaatakowany został również przystanek autobusowy na przedmieściu Nyanya, w wyniku czego życie straciło co najmniej dwóch ludzi. W ubiegłym roku miejsce to dwa razy było celem zamachów.
W pierwszym z nich - 14 kwietnia 2014 roku zginęło co najmniej 75 ludzi; do zorganizowania aktu terroru przyznali się islamiści z Boko Haram. Kolejny zamach, 1 maja ub. roku, kosztował życie co najmniej 16 osób.
Chcą prawa szariatu
Do zamachów w pobliżu Abudży doszło w dzień po tym jak czterech zamachowców samobójców przeprowadziło atak terrorystyczny w stolicy stanu Borno - Maiduguri. W zamachu tym zginęło co najmniej 10 osób, a 39 zostało rannych. Media podkreślają, że za atakami stoją dżihadyści z organizacji Boko Haram.
Założona w 2002 roku organizacja Boko Haram początkowo stawiała sobie za cel walkę z zachodnią edukacją.
W 2009 roku rozpoczęła akcję zbrojną na rzecz przekształcenia Nigerii lub przynajmniej jej części w muzułmańskie państwo wyznaniowe, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. W wyniku rebelii w tym jednym z najludniejszych krajów Afryki zginęło wiele tysięcy osób.
Licząca 170 mln ludności Nigeria jest prawie równo podzielona na muzułmanów i chrześcijan.
Autor: ts / Źródło: PAP