Zamach w Afganistanie w drodze na pogrzeb zamordowanego wczoraj przyrodniego brata prezydenta Hamida Karzaja. Tym razem celem napastników był gubernator prowincji Helmand. Udało mu się wyjść z zamachu bez szwanku. Sam pogrzeb przebiegał już bez większych incydentów.
Gubernatora Mohammada Gulaba Mangala próbowano zabić w drodze na uroczystości pogrzebowe. Koło jego konwoju eksplodowała zdalnie sterowana bomba. Jak poinformowały władze prowincji Helmand, wraz z Mangalem na pogrzeb jechał szef afgańskiego wywiadu, ale jedynie lekko ranni zostali dwaj członkowie eskorty.
Tysiące ludzi i łzy prezydenta
Brat prezydenta Ahmad Wali Karzaj został zastrzelony wczoraj w Kandaharze przez swojego ochroniarza. Do zamachu na jednego z najbardziej wpływowych ludzi w południowym Afganistanie przyznali się talibowie.
Na jego pogrzeb w miejscowości Karz, skąd pochodzi rodzina Karzaja, przybyły tysiące ludzi. Wcześniej procesję żałobną poprowadził do niej z nieodległego Kandaharu prezydent Hamid Karzaj. W uroczystościach wzięli też udział członkowie rządu, deputowani, przywódcy plemienni oraz przedstawiciele dowodzonej przez NATO misji w Afganistanie.
Podczas pochówku szef państwa ukląkł przy zwłokach brata, chwycił go za ręce, ucałował i na oczach tłumu rozpłakał się. Żałobnicy odciągnęli prezydenta, przypominając mu, że kamery telewizyjne rejestrują każdy jego ruch.
Oskarżany o korupcję i powiązania z talibami
Ahmad Wali Karzaj był przyrodnim bratem prezydenta kraju, Hamida Karzaja. Był szefem rady regionu Kandahar i jednym z najbardziej wpływowych ludzi na południu kraju. Był oskarżany o korupcję i powiązania z handlarzami opium oraz finansową pomoc dla talibów. Sam zaprzeczał tym doniesieniom.
Prezydent Karzaj wielokrotnie bronił brata, odrzucając oskarżenia, że był on zaangażowany w jakąkolwiek działalność przestępczą.
Brat prezydenta Afganistanu przeżył co najmniej jeden zamach na swoje życie w ostatnich latach. Według raportu ONZ z ostatniego kwartału, ponad połowa zamachów w Afganistanie miała miejsce właśnie w Kandaharze.
Źródło: PAP, Reuters, Huffington Post, tvn24.pl