W ramach dochodzenia w sprawie zaginięcia trzyletniej Madeleine McCann portugalska policja przez osiem godzin przeszukiwała w czwartek studnie w regionie Algarve. Tam właśnie znajduje się kurort Praia da Luz, w którym 13 lat temu zaginęła Brytyjka.
Madeleine McCann miała niecałe cztery lata, kiedy zniknęła z mieszkania w Praia da Luz w Portugalii w maju 2007 roku, gdzie jej rodzina spędzała wakacje. Jej rodzice byli wówczas w pobliżu na kolacji z przyjaciółmi. Śledczy zakładali, że dziewczynkę porwano. Przez pewien czas nie wykluczano nawet, że sprawcami byli jej rodzice.
Dochodzenie w sprawie zaginięcia Madeleine zostało wznowione w czerwcu po tym, jak policja poinformowała, że nowym podejrzanym w sprawie jest 43-letni Niemiec Christian B. Mężczyzna odsiaduje w niemieckim więzieniu wyrok za inne przestępstwa. W przeszłości był skazany za molestowanie dzieci, a także za gwałt na 75-letniej Amerykance. W 2007 roku, gdy zaginęła Madeleine, ówczesny 30-latek miał podróżować samochodem kempingowym przez Portugalię. W latach 1995-2007 mieszkał w rejonie Algarve w Portugalii. Tam właśnie znajduje się kurort Praia da Luz.
Poszukiwania Maddie
Jak donoszą w niedzielę brytyjskie media, w ramach dochodzenia w sprawie zniknięcia Maddie portugalska policja przez osiem godzin przeszukiwała w czwartek trzy studnie w miejscowości Vila do Bispo w regionie Algarve. Obszar ten znajduje się około 16 km od miejsca, w którym 13 lat temu zaginęła Madeleine.
Jak relacjonuje "Guardian", do akcji przeszukiwania studni zaangażowano nurków z profesjonalnym sprzętem. Najgłębsza z nich ma ponad 13 metrów głębokości - pisze dziennik. Dodaje, że znajdują się one w pobliżu plaży, na której w 2007 roku sfotografowano samochód kempingowy Christiana B.
Dwa dochodzenia i dwie wersje
W połowie czerwca media donosiły, że niemiecki prokurator Hans Christian Wolters wystosował list do rodziców Madeleine - Kate i Gerry’ego McCannów - w którym poinformował, że dysponuje "konkretnymi dowodami" na to, że ich córka nie żyje. Nie wskazał, na jakiej podstawie doszedł do takiego przekonania. Wyjaśnił, że ujawnienie dowodów naraziłoby na niebezpieczeństwo prowadzone przez niego dochodzenie przeciwko Christianowi B. podejrzewanemu o porwanie i zabójstwo dziewczynki.
Podkreślił, że strona niemiecka może "wiedzieć więcej" w tej sprawie niż Scotland Yard, który wciąż traktuje ją jako zaginięcie. Brytyjska policja prowadzi własne dochodzenie w tej sprawie, uznając Madeleine McCann jako osobę zaginioną, ponieważ - jak tłumaczą - "nie ma ostatecznych dowodów, by potwierdzić, że żyje lub nie żyje".
Jak pisze w niedzielę "Guardian", rodzice Maddie twierdzą, że nie otrzymali od niemieckich śledczych listu z informacją o istnieniu dowodów na to, że ich córka nie żyje. Para powiedziała, że wiadomość ta wywołała "niepotrzebny niepokój wśród przyjaciół i rodziny, po raz kolejny zakłócając nasze życie".
Mroczna przeszłość Christiana B.
Podejrzany w sprawie zaginięcia Maddie odbywa obecnie w więzieniu w Kilonii karę za handel narkotykami, orzeczoną w 2011 roku przez sąd w Niebuell w Szlezwiku-Holsztynie. Ponadto podlega on aresztowi tymczasowemu w związku z nieprawomocnym skazaniem w grudniu 2019 roku przez sąd krajowy w Brunszwiku w Dolnej Saksonii na siedem lat więzienia za zgwałcenie w 2005 roku 72-letniej wówczas Amerykanki w położonej w regionie Algarve na południu Portugalii miejscowości Praia da Luz.
Wymiar wyroku uwzględnia kary zasądzone wobec sprawcy wcześniej. Skazany odwołał się od wyroku do niemieckiego Trybunału Federalnego twierdząc, że jego ekstradycja z Portugalii do Niemiec była nielegalna.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kim jest podejrzany w sprawie zaginięcia Maddie?
17-letni Christian B. w 1994 roku został skazany za wykorzystywanie seksualne dziecka, usiłowanie wykorzystania seksualnego dziecka oraz dopuszczanie się aktów seksualnych na oczach dziecka. Miał trafić do zakładu karnego dla nieletnich, jednak kilka miesięcy później, gdy uzyskał prawo jazdy, zbiegł z dziewczyną do Portugalii.
Niemiec ma na koncie liczne wyroki skazujące, w tym za przestępstwa seksualne, pedofilię, handel narkotykami czy włamania – pisze "Guardian".
Źródło: Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: METROPOLITAN POLICE