Czarnoskóry Omar Thornton, który trzeciego sierpnia zastrzelił w USA osiem osób zabił, bo uważał że jest ofiarą rasizmu – wynika z opublikowanej przez amerykańskie władze rozmowy telefonicznej.
Chwilę po zastrzeleniu ośmiu osób mężczyzna zadzwonił na policję. Nagranie potwierdza, że kierował się przekonaniem, że jest ofiarą rasizmu.
"To miejsce jest rasistowskie"
W trwającej 4 minuty i 11 sekund rozmowie zabójca ośmiu osób - swoich kolegów z pracy w hurtowni alkoholu Hartford Distributors - powiedział, że zastrzelił ich, gdyż źle go traktowali, "jak wszystkich czarnych pracowników".
- To miejsce jest rasistowskie. Chciałbym dopaść jeszcze więcej tych ludzi. (...) Wszystkich czarnych traktowali źle, więc musiałem sam się zająć tym problemem - powiedział sprawca mordu.
W chwilę po telefonie na "911" popełnił samobójstwo. Policjanci próbowali go wcześniej przekonać, żeby się oddał w ich ręce, ale odmówił.
Zabił "pięciu rasistów"
Thornton, który był kierowcą w firmie, w czasie tragicznego incydentu - przed telefonem na policję lub po nim - dzwonił także do swej matki. Pożegnał się z nią i powiedział, że zabił "pięciu rasistów", którzy mu dokuczali.
Dziewczyna Thorntona - która jest biała - i członkowie jego rodziny powiedzieli policji, że skarżył się na rasistowskie zaczepki w pracy.
Kierownictwo firmy i miejscowy oddział związków zawodowych, do których zabójca należał, stanowczo temu zaprzeczają. Poinformowali oni w dniu masakry, że Thornton został przyłapany na kradzieży piwa. We wtorek rano wezwano go do dyrekcji, gdzie powiedziano mu, że może sam odejść z pracy, albo zostanie zwolniony. Thornton zareagował na to - jak wyglądało - ze spokojem, po czym wyjął pistolet i zaczął strzelać.
Źródło: PAP