- Żadna partia nie ma monopolu na mądrość - powiedział prezydent Barack Obama i zapowiedział, że po wtorkowych wyborach zamierza pracować zarówno z demokratami, jak i republikanami. Zaznaczył też, że w ostatnich miesiącach odbył wiele rozmów z których wynikało, że ludzie są sfrustrowani szybkością postępu ekonomicznego i to potwierdziło się w wyborach.
We wtorkowych wyborach do Kongresu demokraci stracili większość w Izbie Reprezentantów i wyraźną przewagę w Senacie. Jeśli chodzi o wybór gubernatorów, aż 10 miejsc zajmowanych dotychczas przez demokratów odebrali republikanie.
W swojej krótkiej mowie Obama podkreślił, że ludzie chcą wiedzieć, że rząd pracuje „dla nich, a nie przeciwko nim”.
Podkreślił, że przed dwoma laty startował w wyborach, by spełnić oczekiwania dotyczące postępu ekonomicznego. - Przez dwa lata poczyniliśmy postęp, ale wygląda na to, że wielu ludzi nie odczuło tego postępu - stwierdził prezydent USA. - Jako prezydent biorę za to odpowiedzialność – dodał.
Zaznaczył też, że najbardziej istotna rywalizacja dla Stanów Zjednoczonych nie toczy się między demokratami a republikanami, ale między USA i jej gospodarczymi rywalami, a podstawowe obowiązki każdy obywatel ma nie wobec partii, ale wobec Ameryki.
Możliwa współpraca
Zapytany, czy uznaje potrzebę ewentualnych zmian swojej polityki - o której Partia Republikańska (GOP) mówi, że prowadzi do nadmiernej rozbudowy rządu federalnego i hamuje wzrost gospodarczy - Obama dał do zrozumienia, że w toku współpracy z opozycją może swą politykę nieco korygować.
- Jestem gotowy współpracować z Johnem Boehnerem (który po wyborach zostanie republikańskim przewodniczącym Izby Reprezentantów) i z Mitchem McConnellem, liderem mniejszości w Senacie. Jestem otwarty na nowe propozycje. Żadna partia polityczna nie może (w pojedynkę) dyktować kierunku rozwoju kraju - oświadczył.
- Jeżeli, na przykład, republikanie mają dobre pomysły, jak zwiększyć liczbę miejsc pracy, powinniśmy je wypróbować. Nie wykluczamy żadnych koncepcji dlatego, że są demokratyczne czy republikańskie - dodał.
Cięcie wydatków możliwe, ale...
Powiedział m.in., że może przedyskutować z politykami republikańskimi ich propozycje ograniczenia wydatków rządowych w celu zmniejszenia deficytu. Podkreślił jednak, że w pewnych dziedzinach nie można redukować obecnych wydatków - wymienił tu sektory edukacji i badań naukowych.
Głównym przedmiotem sporu w najbliższym czasie będzie przedłużenie niższych stóp podatkowych uchwalonych za rządów prezydenta George'a Busha, które mają wygasnąć z końcem tego roku. GOP domaga się przedłużenia ich dla wszystkich. Obama i demokraci chcą wyłączenia z tego osób najzamożniejszych, o dochodach powyżej 200 tysięcy dolarów rocznie.
Zapytany o tę kwestię Obama udzielił odpowiedzi wymijającej. Oświadczył, że rozpocznie w tej sprawie negocjacje z liderami republikańskimi. - Za wcześnie przewidywać, jaki będzie rezultat - dodał.
Źródło: PAP