Zabity zatrutą końcówką parasola. Śledczy umorzą sprawę Markowa


Władze Bułgarii oznajmiły w środę, że umorzą śledztwo ws. jednej z najbardziej tajemniczych śmierci z czasów zimnej wojny. Chodzi o sprawę zabójstwa dysydenta Georgiego Markowa, którego zamordowano w Londynie za pomocą trującej rycyny, ukrytej w końcówce parasola.

Markow był pisarzem i dziennikarzem bułgarskim, który w 1969 roku zbiegł z komunistycznego państwa do Londynu. Po ucieczce z Bułgarii krytykował komunizm i reżim w Sofii, otwarcie opowiadając o życiu w totalitarnym państwie.

Zmarł równo 35 lat temu, 11 września 1978 roku, po dość zagadkowym incydencie. Na moście Waterloo w Londynie zaczepił go nieznajomy, który trącił Markowa parasolem. Faktycznie była to śmiercionośna broń - w końcówce parasola ukryto truciznę - rycynę. Markow zmarł po czterech dniach od wypadku.

Nie ustalono, kto zamordował Markowa

Do zamachu przyznało się KGB. Nie ustalono jednak, kto konkretnie dokonał zabójstwa Markowa i wszystko wskazuje na to, że pozostanie to tajemnicą. - Władze Bułgarii umorzą w czwartek śledztwo, po tym, jak minie 35 lat od zbrodni- powiedziała rzeczniczka prokuratury w Bukareszcie Rumiana Arnaudova. Jak zaznaczyła, śledczy nie wykryli sprawcy ani nie zatrzymali podejrzanego w sprawie, nie ma więc podstaw do kontynuowania śledztwa.

Własne śledztwo prowadziła także brytyjska policja. Nie udało jej się jednak ustalić, kto był osobiście odpowiedzialny za zlecenie morderstwa Markowa i kto dokonał zabójstwa.

Agent "Picadilly"?

Pięć lat temu bułgarski dziennik "Dnevnik" opublikował artykuł, napisany na podstawie tajnych dokumentów policji z czasów komunistycznych, według których zabójcą był agent o pseudonimie "Picadilly". Według gazety, przeszedł on specjalne szkolenie w tajnej policji, a po wykonaniu zadania otrzymał dwa medale, darmowe wakacje i 30 tysięcy dolarów.

W 2008 roku bułgarskie władze przedłużyły postępowanie o kolejne pięć lat, licząc, że uda się uzyskać dostęp do poufnych dokumentów z dawnych lat. Jak jednak stwierdzili prokuratorzy, nie dały one jasnej odpowiedzi co do tożsamości sprawcy.

Autor: /jk / Źródło: Reuters