Zamożny hollywoodzki producent z Kalifornii, zdeklarowany zwolennik Demokratów, zapłacił za przelot Billa Clintona i dwóch uwolnionych dziennikarek z Korei Północnej - piszą amerykańskie media, powołując się na agencję AP.
Właścicielem samolotu, którym lecieli były prezydent i dziennikarki, jest biznesmen Stephen Bing, przyjaciel Billa Clintona – takie informacje przekazał Marc Foulkrod, szef firmy Avjet Corp., która administruje samolotem.
Bing przez szereg lat zajmował się zbieraniem funduszy dla Partii Demokratycznej. Foulkrod stwierdził, że sprawę lotu uzgadniano „wysoko” w Federalnej Administracji Lotniczej. Lot Clintona był wyjątkowy – amerykańskie samoloty nie mogą zazwyczaj odbywać lotów do Korei Północnej.
Według Foulkroda, lot zaczęto organizować kilka dni temu, przez weekend załatwiano niezbędne zezwolenia.
Hojny dla Clintona
Bing jest dziedzicem nowojorskiej agencji nieruchomości. Zebrał co najmniej 100 tysięcy dolarów na kampanię prezydencką Hillary Clinton w 2008 roku. Oprócz tego sam wpłacił przepisowe 2300 dolarów. Darował także co najmniej 10 milionów dolarów na bibliotekę prezydencką Billa Clintona i fundacje charytatywne. Finansował także inne kampanie demokratów.
Foulkrod twierdzi, że koszt lotu, jeszcze nie oszacowany, jest wysoki.
Samolot leciał z Burbank (Kalifornia) do bazy lotniczej Elmendorf na Alasce, a potem do bazy Misawa w Japonii. Stamtąd poleciał do Phenianu. Na Alasce i Misawie tankował.
Misja zakończona powodzeniem
Były prezydent przyleciał we wtorek do Phenianu, by rozmawiać o uwolnieniu dwóch amerykańskich dziennikarek, Laury Ling i Euny Lee, które zatrzymano w marcu na granicy z Chinami. Po rozmowach z Clintonem Kim Dzong Il w specjalnym akcie łaski nakazał ich uwolnienie.
Źródło: Huffingtonpost, msnbc