Z morza i z powietrza na ratunek uwięzionym w lodzie


Rosyjskie lodołamacze walczą z nieco groźniejszym lodem, niż polskie jednostki na Wiśle i Odrze. Dwa z nich musiały porzucić pośrodku białego Morza Ochockiego statek-chłodnię z 35 osobami na pokładzie, by uwolnić z lodu duży okręt rybacki wiozący 348 ludzi.

Dwa lodołamacze - "Admirał Makarow" i "Krasin" - zostawiły statek-chłodnię w stosunkowo bezpiecznej części Morza Ochockiego.

Jak wyjaśniał Andriej Krajnij z Federalnej Agencji Rybołóstwa, decyzję podjęto po przeprowadzeniu powietrznego rekonesansu. Okazało się, że po poprawie pogody wyłamane kanały w zamarzniętym morzu są stabilne i nie pokrywają się lodem, tak jak działo się to do tej pory.

Najtrudniejsza część operacji

Lodołamacze odpłynęły więc w kierunku statku rybackiego "Sodrużestwo". To końcowa i najbardziej skomplikowana część uwalniania statków z Morza Ochockiego. Zadanie utrudnia fakt, że "Sodrużestwo" jest szerszy niż kanały, które w lodzie zrobią dwa lodołamacze.

Jeśli operacja się powiedzie, wszystkie trzy jednostki dołączą do statku-chłodni i dalej razem będą przebijać się przez lód.

Akcje z góry wspomagają śmigłowce ministerstwa sytuacji nadzwyczajnych.

Według agencji RIA Novosti, na obydwu statkach, które utknęły w lodzie, jest w sumie 383 marynarzy.

Źródło: APTN