Pułkownik syryjskiej armii walczący z rebeliantami miał już dość. Podczas strzelaniny odłożył karabin i wyszedł na otwartą przestrzeń, wystawiając się na ogień i wołając do wrogów, aby przestali strzelać. Zaskoczeni rebelianci usłuchali go i obie strony zaczęły rozmawiać. Wojskowy starał się przekonać przeciwników, że wszyscy są Syryjczykami.
Dzięki nagraniu całego zdarzenia przez jednego z rebeliantów i umieszczeniu zapisu w sieci, pułkownik Mustafa Shaddoud stał się bohaterem strony rządowej. Nie wiadomo na pewno, kiedy doszło do całego zdarzenia, ale film umieszczono na Youtube 28 lipca.
Wystawił się na ostrzał
Według informacji dostępnych w sieci, do tego niecodziennego zdarzenia doszło kilka dni temu na przedmieściach Damaszku, gdzie od wielu miesięcy trwają walki wojska z rebeliantami, którzy kontrolują odizolowane dzielnice. Starcia najczęściej są prowadzone na terenie zabudowanym i przyjmują charakter wojny pozycyjnej. Obie strony zajmują ufortyfikowane budynki albo barykady i ostrzeliwują się. Tego rodzaju walki mogą trwać bardzo długo, bez wyraźnego przełomu. Być może podczas jednej z takich długich wymian ognia, pułkownik stwierdził, że to nie ma sensu. Na nagraniu wykonanym przez rebeliantów nie widać dokładnie momentu, gdy wojskowy wychodzi na ulicę, widać jednak, że stoi na otwartej przestrzeni i trzyma w jednej ręce jakieś papiery, a w drugiej pasek od karabinu, który zwisa swobodnie. Chodzącego po ulicy i krzyczącego oficera rebelianci mogliby z łatwością zastrzelić. Widać to po tym, jak kilka metrów za nim inny wojskowy ostrożnie wygląda trzymając się osłony budynku. Oficer i rebelianci krzyczą jednak do siebie i nie strzelają.
Rozmowa wrogów
Według tłumaczenia zamieszczonego na forach poświęconych tematyce militarnej, pułkownik stara się przekonać opozycjonistów, aby nie strzelali i zaprzestali walki. Ci natomiast chcą się dowiedzieć z jakiej części Syrii pochodzi oficer, prawdopodobnie próbują ustalić, czy jest sunnitą czy alawitą. Obecnie syryjska wojna domowa jest przede wszystkim starciem dominujących liczebnie sunnitów (rebelianci) z pozostałymi mniejszościami. Alawici (największa mniejszość) kontrolują szczyty władz i są uznawani za najzagorzalszych zwolenników reżimu, czym zaskarbili sobie wrogość sunnitów. Według tłumaczeń oficer odkrzykuje, że jest po prostu Syryjczykiem, tak samo jak rebelianci. Po chwili pułkownik całkowicie odkłada broń i za zgodą rebeliantów podchodzi do nich. Samotny wojskowy wdaje się następnie w dyskusję z opozycjonistami, podczas gdy większe grupki żołnierzy i ich przeciwników przyglądają się niepewnie z odległości. Opozycjoniści dają wojskowemu wodę, a ten po chwili prosi o odłożenie kamery i nagranie urywa się.
Chęć pokoju
Nie wiadomo, czym skończyło się spotkanie Shaddouda i rebeliantów, ale najprawdopodobniej nie doprowadziło do żadnego przełomu. Według stron prowadzonych przez zwolenników reżimu Baszara el-Asada, pułkownik zginął niedługo później w walce i został "męczennikiem za Syrię". Do podobnych aktów odwagi, jak ten w wykonaniu Shaddouda, dochodziło też podczas innych wojen. Najsłynniejszym przykładem jest Wigilia i Boże Narodzenie na froncie zachodnim podczas I Wojny Światowej w 1914 roku. Żołnierze alianccy i niemieccy wyszli wówczas z okopów, śpiewali kolędy, dzielili się swoimi skromnymi racjami i składali sobie życzenia. Rozegrano nawet mecz piłki nożnej. Gdy o sprawie dowiedzieli się wyżsi dowódcy, udzielono ostrych reprymend i surowo zakazano podobnych działań. W przyszłości na Boże Narodzenie zarządzano ostrzał artyleryjski. Spoufalanie się z wrogami z perspektywy dowodzących prowadziło do spadku morale własnego wojska, które było mniej chętne strzelać do takich "miłych" i "ludzkich" przeciwników.
Autor: mk//kdj / Źródło: tvn24.pl