Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevicius powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że teraz o bezpieczeństwo liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej, która musiała wyjechać z kraju, troszczy się strona litewska. Kandydatka na prezydenta Białorusi otrzymała wizę upoważniającą ją do pobytu na Litwie przez rok. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda napisał na Twitterze, że "zawsze zapewnimy schronienie bojownikom o wolność".
- Teraz o bezpieczeństwo Cichanouskiej troszczy się strona litewska - wskazał minister Linas Linkevicius. Dodał, że liderka białoruskiej opozycji została poddana silnym naciskom i nie miała innej możliwości niż wyjechać z Białorusi.
Szef litewskiej dyplomacji zaznaczył, że zadaniem Litwy "jest obecnie stworzenie możliwości do realizacji jej dalszych planów".
Jakie są to plany, minister nie wie. - Poinformuje o tym sama - wskazał. Zapewnił, że władze Litwy "będą starały się wesprzeć ją w jej działaniach".
Cichanouska otrzymała roczną wizę
Minister wyjaśnił, że Cichanouska już wcześniej otrzymała wizę upoważniającą ją do pobytu na Litwie przez rok "i to prawdopodobnie zadecydowało o jej przyjeździe na Litwę".
Minister poinformował, że z Cichanouską na Litwę przyjechała też szefowa jej sztabu wyborczego Maryja Maroz.
Władze Litwy przyznały Cichanouskiej, jej dzieciom i Maryi Maroz mieszkanie, lecz nie podano informacji o tym, gdzie się znajduje.
Wcześniej we wtorek Linas Linkevicius przekazał, że białoruska polityk jest w tym kraju. "Swiatłana Cichanouska jest bezpieczna. Przebywa na Litwie" - napisał Linkevicius w krótkim wpisie opatrzonym zdjęciem kandydatki.
"Sytuacja na Białorusi jest skomplikowana"
- Sytuacja na Białorusi jest skomplikowana - ocenił na konferencji prasowej szef litewskiej dyplomacji. - Ludzie są zastraszeni. Trudno jest prognozować, jak będą się rozwijały wydarzenia - dodał.
Poinformował też, że trwają konsultacje z państwami regionu na temat sytuacji na Białorusi.
- Sądzimy, że stosunki z Białorusią powinny ulec zmianie. (…) Wszystkie opcje, wszystkie propozycje powinny być rozpatrywane, włącznie z sankcjami wobec tych, którzy popełnili oszustwa, którzy użyli nadmiernej siły – powiedział minister Linkevicius.
Prezydent Litwy: zawsze zapewnimy schronienie bojownikom o wolność
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda na Twitterze wezwał unijnych przywódców do zwołania nadzwyczajnego szczytu w sprawie sytuacji na Białorusi. Zapewnił także, że Swiatłana Cichanouska jest na Litwie. "Zawsze zapewnimy schronienie bojownikom o wolność" - napisał prezydent.
Wcześniej rzecznik prezydenta Antanas Bubnelis przekazał dziennikarzom, że "urząd prezydenta utrzymuje stały kontakt z przebywającą na Litwie liderką białoruskiej opozycji i kandydatką w niedzielnych wyborach prezydenckich Swiatłaną Cichanouską". - Obecnie ona odpoczywa - powiedział Bubnelis.
"Nie miała wyboru"?
We wtorek białoruska sekcja Radia Swoboda podała, że Cichanouska została wywieziona z kraju przez władze białoruskie, a jej wyjazd miał być warunkiem uwolnienia szefowej jej sztabu Maryi Maroz, zatrzymanej w przededniu wyborów prezydenckich.
CZYTAJ TAKŻE: Kim jest Swiatłana Cichanouska? >>>
Podobną wersję podawali członkowie jej sztabu. Jedna z jej bliskich współpracownic Vołha Kawałkoua powiedziała niezależnemu portalowi tut.by, że "Swiatłana nie miała wyboru". - Białoruskie władze wywiozły ją z kraju. Ważne jest, że żyje i jest wolna. Wyjazd Swiatłany pozwolił uwolnić Maryję Maroz, która była zakładniczką w tej sytuacji. Wyjechały razem - opowiadała.
"Wielu z was mnie zrozumie, wielu może potępić, a wielu nawet znienawidzić"
Sama Cichanouska zaprzeczyła, jakoby została zmuszona do wyjazdu z kraju. - Myślałam, że ta kampania (wyborcza - red.) bardzo mnie zahartowała i dała mi tyle sił, że wszystko wytrzymam. Ale zapewne nadal pozostałam tą słabą kobietą, którą byłam przedtem. Podjęłam bardzo trudną dla siebie decyzję. Decyzję tę podjęłam zupełnie samodzielnie. Ani rodzina, ani przyjaciele, ani sztab, ani Siarhiej w żaden sposób nie mieli na nią wpływu - mówiła w nagraniu zamieszczonym w serwisie YouTube.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Nie daj Boże, aby ktokolwiek miał stanąć przed takim wyborem, przed jakim stanęłam ja" >>>
- Wiem, że wielu z was mnie zrozumie, wielu też może mnie potępić, a wielu nawet znienawidzić... Ale nie daj Panie Boże, aby ktokolwiek miał stanąć przed takim wyborem, przed jakim stanęłam ja. Dlatego też proszę was - uważajcie na siebie, proszę. To, co się dzieje, nie jest warte ani jednego życia, a ja... Dzieci to najważniejsze, co mamy w życiu - dodała łamiącym się głosem.
Później w serwisie YouTube pojawiło się kolejne nagranie, w którym Cichanouska zaapelowała do swoich zwolenników, by "przestrzegali prawa". - Z wdzięcznością zwracam się do wszystkich obywateli, którzy przez cały ten czas mnie wspierali. Białorusini! Apeluję do was o rozwagę i poszanowanie prawa. Nie chcę krwi i przemocy - powiedziała Cichanouska. Jak zauważył niezależny białoruski portal tut.by, w przeciwieństwie do poprzedniego nagrania, w którym mówiła o wyjeździe z Białorusi, apel do rodaków kandydatka opozycji "odczytała z kartki".
Wybory na Białorusi
Według zaktualizowanych wstępnych wyników podanych przez CKW urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka uzyskał w niedzielnych wyborach 80,08 procent głosów, a na drugim miejscu uplasowała się Cichanouska z 10,09 procent. Żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał 2 proc. głosów.
Niezależni obserwatorzy twierdzą jednak, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana. Od niedzielnego wieczora na ulicach kilku białoruskich miast doszło do protestów, które zostały stłumione przez siły bezpieczeństwa.
Źródło: PAP, Reuters