W metrze w stolicy Rosji, Moskwie, zatrzymano w niedzielę ponad pięćdziesiąt osób, które wcześniej brały udział w akcjach antywojennych - poinformowała agencja Ukrinform. Rosyjska policja identyfikowała i wyłapywała ich w metrze za pomocą systemu rozpoznawania twarzy - poinformowało Radio Swoboda.
Wśród zatrzymanych byli działacze polityczni, dziennikarze i inni obywatele, którzy wcześniej brali udział w protestach przeciwko rosyjskiej agresji w Ukrainie. Rosyjska policja identyfikowała i wyłapywała ich w metrze za pomocą systemu rozpoznawania twarzy - poinformowało Radio Swoboda.
Większość zatrzymanych musiała pokwitować otrzymanie od policji "ostrzeżenia o niedopuszczalności nielegalnych działań", po czym w większości zostali zwolnieni, ale niektórzy zatrzymani byli przetrzymywani na posterunkach policji przez cztery do pięciu godzin, gdzie robiono im zdjęcia i żądano zgody na pobranie odcisków palców.
Zatrzymania pojedynczych aktywistów
Zatrzymania w Moskwie związane były z rozpowszechnianą w różnych kanałach Telegramu informacją o akcji protestacyjnej przeciwko wojnie w Ukrainie, która miała się odbyć w centrum stolicy 12 czerwca - w Dniu Rosji. Nie podano, skąd wzięły się takie informacje.
W rezultacie w Moskwie nie odbyła się żadna poważna akcja. Kilka osób zorganizowało tylko indywidualne pikiety, które odbywają się w stolicy niemal codziennie. Na Placu Twerskim policja zatrzymała Dmytro Kowala, który stał tam z plakatem "Wolność dla więźniów politycznych! Moja własna opinia nie jest przestępstwem", a na Wielkim Moście Moskiewskim – aktywistkę Tetianę Łomakinę, która protestowała przeciwko wojnie.
Kilku pikietujących zatrzymano także w Petersburgu, między innymi działacza Oleksija Abdullina, który stał z antywojennym plakatem w pobliżu Gościnnego Dworu. Został oskarżony o zdyskredytowanie rosyjskich sił zbrojnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock