Potężna eksplozja wstrząsnęła Donieckiem w niedzielny wieczór - donoszą ukraińskie media i użytkownicy mediów społecznościowych. Do wybuchu doszło w zakładzie chemicznym, gdzie rebelianci wznowili produkcję broni. Przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz twierdził, że eksplozję spowodował "celny strzał" ukraińskiej artylerii, ale doniesienia te dementuje dowództwo operacji antyterrorystycznej w Donbasie.
Jak podał serwis Inforesist.org, eksplozję było słychać niemal w całym Doniecku, co zdają się potwierdzać nagrania wideo umieszczone w internecie, których 100 proc. weryfikacja nie jest jednak możliwa. O potężnej eksplozji donoszą też użytkownicy mediów społecznościowych.
Dmytro Jarosz, lider Prawego Sektora, twierdzi, że wybuch spowodował celny ogień ukraińskiej artylerii, która miała trafić konwój prorosyjskich separatystów składający się m.in. z wyrzutni rakiet Grad. Zdaniem Jarosza w ataku i eksplozji "zginęło ok. 200 terrorystów", którzy stracili kilkadziesiąt pojazdów. Według innych doniesień trafiony został pociąg z amunicją.
"Wybuch spowodował panikę w Doniecku. Sława ukraińskim żołnierzom" - napisał na Facebooku Jarosz.
Inne ukraińskie źródła podały jednak, że do eksplozji doszło w zakładzie chemicznym na zachodzie Doniecka, gdzie rebelianci wznowili produkcję broni.
- Artyleria ukraińska nie prowadziła ostrzałów w rejonie tego zakładu - powiedział rzecznik operacji antyterrorystycznej w Donbasie Anatolij Stelmach.
Przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej poinformowali, że w wyniku eksplozji nikt nie zginął, a pożar w fabryce udało się ugasić.
Separatyści w ofensywie
Prezentując najnowsze doniesienia z frontu rzecznika Sztabu Generalnego w Kijowie Władysław Sełezniow oznajmił, że w ciągu ostatnich 24 godzin w Donbasie zginęło dziewięciu żołnierzy, a 26 zostało rannych.
Sełezniow dodał, że Ukraińcy byli atakowani w tym czasie ok. 100 razy.
Autor: tas/mtom / Źródło: Inforesist.org, Ria Nowosti, Reuters