We Włoszech zapadły wyroki w procesie związanym z katastrofą w górach w Abruzji, gdzie w 2017 roku na hotel runęła lawina, zabijając 29 osób. Skazanych zostało pięć osób. Wyroki uniewinniające dla pozostałych wywołały gwałtowny protest rodzin ofiar. Adwokaci zapowiedzieli apelację.
Łącznie aktem oskarżenia objęto 29 osób i jedną firmę. Wśród oskarżonych byli lokalni politycy i urzędnicy miejscowej administracji.
Karę dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia otrzymał przed sądem pierwszej instancji w Pescarze burmistrz miejscowości Fardindola, Ilario Lacchetta. To na terenie tej gminy znajdował się hotel Rigopiano, zniszczony przez lawinę 18 stycznia 2017 roku. Bilans kataklizmu to 29 zabitych i 11 osób uratowanych. Prokurator żądał dla burmistrza ponad 11 lat więzienia zarzucając mu poważne zaniedbania, które doprowadziły do katastrofy.
Uniewinnieni zostali między innymi był prefekt Pescary i były szef władz prowincji. Właścicielowi hotelu wymierzono karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Kary trzech lat i czterech miesięcy otrzymali urzędnicy władz prowincji.
Decyzja sądu o uniewinnieniu większości oskarżonych spotkała się z gwałtowną reakcją rodzin ofiar, które w sali rozpraw ustawiły 29 pustych krzeseł rozkładając na nich koszulki ze zdjęciami zabitych. Fotografie rozłożono też na chodniku przed gmachem sądu.
Po odczytaniu wyroku przez sędziego krewni ofiar zaczęli wnosić w sądzie okrzyki: "Hańba", "Sprzedawczyki".
Lawina runęła na hotel
Tragedia hotelu Rigopiano, do której doszło po intensywnych opadach śniegu w górach Abruzji pozostawiła bez odpowiedzi wiele pytań i niejasności. Próbowano ustalić, czy zejście lawiny mogło być spowodowane przez trzęsienie ziemi, które wystąpiło tego dnia w tej części Włoch. Liczne kontrowersje wywołała też sprawa braku reakcji miejscowych służb, do których jeszcze wcześniej, zanim zeszła lawina, kierowano apele o odśnieżenie drogi prowadzącej do hotelu, by zaniepokojeni śnieżycami goście mogli go opuścić.
Spóźniona była także reakcja lokalnych władz tuż po tragedii, bo - jak wynikało z zapisu rozmów telefonicznych - początkowo urzędnicy nie dawali wiary alarmowi i wezwaniom pomocy. Dyskusje wywołała też kwestia lokalizacji hotelu, zbudowanego na obszarze zagrożonym zejściem lawin.
Źródło: PAP