Władze okupowanego przez Rosję Krymu dementują doniesienia mediów w sprawie organizowania w Sewastopolu uroczystości pogrzebowych syna Wiktora Janukowycza. – Dowiedzieliśmy się o tym z prasy. Żadnych działań nie podejmowaliśmy. Nikt się do nas nie zwracał – mówił przebywający w Moskwie premier Krymu Siergiej Aksjonow. 33-letni syn obalonego prezydenta Ukrainy został pochowany na cmentarzu wojskowym.
Wiktor Janukowycz junior został pochowany w poniedziałek. Rosyjska agencja TASS relacjonowała, że podczas uroczystości pogrzebowych w cerkwi św. Mikołaja zostało odprawione nabożeństwo żałobne.
„W pogrzebie uczestniczyli krewni i przyjaciele zmarłego. Starsza kobieta, zapewne matka, bardzo płakała” – mówił agencji duchowny świątyni, w której odprawiono nabożeństwo. Potwierdził, że na uroczystościach był także ojciec Wiktor Janukowycz, były prezydent, obalony w wyniku antyrządowych protestów na kijowskim Majdanie w ubiegłym roku, który znalazł schronienie w Rosji.
Ciało syna Janukowycza zostało przywiezione do cerkwi w nocy z niedzieli na poniedziałek.
"Ukochanemu synowi od rodziców"
Wokół cerkwi św. Mikołaja znajduje się cmentarz, gdzie spoczywają oficerowie i żołnierze armii rosyjskiej, polegli w wojnie krymskiej w latach 1853-1856. Tam został także pochowany 33-letni syn Janukowycza. Rozmówca agencji Interfax tłumaczył, kto i dlaczego podjął taką decyzję.
- Zginął jako bohater. Ratował życie innych. Pomógł wydostać się wszystkim z samochodu, sam jednak uratować się nie zdążył – mówił urzędnik administracji sewastopolskiej.
Opowiadał, że pogrzeb syna Janukowycza odbył się w poniedziałek w południe. Podczas uroczystości pogrzebowej teren wokół cmentarza został ogrodzony. Na podwórko cerkwi wjechało ok. 20 samochodów z przyciemnionymi szybami z tablicami rejestracyjnymi Doniecka i Kijowa. Było dużo ochroniarzy. Nikt z obcych nie miał dostępu do tego miejsca. Rosyjska telewizja REN TV informowała, że do uroczystości pogrzebowych nie został dopuszczony jej reporter.
Agencja TASS pisze, że na grobie Wiktora Janukowycza juniora nie ma tabliczki z imieniem i nazwiskiem. Są wieńce. Na szarfie jednego z nich napisano „Ukochanemu synowi od rodziców”.
"Cenne sekundy"
W piątek (20 marca) ukraińskie media poinformowały, że auto, którym kierował syn obalonego prezydenta, wpadło do jeziora Bajkał na Syberii. Wraz z nim w samochodzie przebywało pięć innych osób, które przeżyły wypadek.
Rosyjska telewizja Zwiezda, powołując się na źródła w Irkucku, informowała, że jego zwłoki zostały przetransportowane z Rosji na Krym samolotem czarterowym.
Doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, ujawniając szczegóły tragicznego wypadku, pisał na Facebooku: "Syn Janukowycza chciał się przejechać na powierzchni zamarzniętego jeziora, ale trafił na ukrytą pod śniegiem cieńszą warstwę lodu. Samochód zaczął zapadać się pod lód od strony kierowcy. Mężczyzna stracił cenne sekundy, by odpiąć pas w chwili, kiedy do tego dochodziło".
Bezdroża na Bajkale
W rozmowie z programem TSN ukraińskiej telewizji 1+1 rosyjski kierowca rajdowy i dziennikarz Andriej Leontiew mówił, że na jeziorze Bajkał codziennie giną ludzie „poszukujący przygód”, łamiący wszelkie zasady bezpieczeństwa.
- Na północnym Olchonie (jednej z największej wysp na Bajkale - red), w miejscu, gdzie doszło do tragedii z synem Janukowycza, nie ma dróg w promieniu pięćdziesięciu kilometrów. Mężczyzna pojechał tam, gdzie nie powinien. A jeśli już postanowił tam pojechać, to mógł wybrać jazdę po wyspie. On jednak chciał przejechać się po lodzie, by poczuć adrenalinę – mówił Leontiew.
Cytowani przez rosyjską gazetę "Komsomolskaja Prawda" przyjaciele syna Janukowycza tłumaczyli, że pojechał na Bajkał, by potrenować przed zbliżającymi się wyścigami samochodowymi w Rosji, w których zamierzał uczestniczyć.
Autor: tas//gak / Źródło: tass.ru, interfax, rbc.ru, tsn.ua, komsomolskaja prawda
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA