NATO obchodzi 70-lecie istnienia, poszukując sposobów na uzgadnianie niekiedy sprzecznych interesów państw członkowskich - ocenia w środowej publikacji rosyjski dziennik "Wiedomosti". Zdaniem tej gazety "aktywność Rosji częściowo przywróciła sens istnienia NATO jako sojuszu powołanego do obrony granic zewnętrznych".
"Wiedomosti" poświęcają w środę szczytowi NATO w Londynie artykuł redakcyjny, w którym zauważają, że "rozpad Układu Warszawskiego i ZSRR pozbawił NATO głównego przeciwnika wojskowego i politycznego".
"Dalsze rozszerzenie NATO na wschód przekształciło Sojusz w klub interesów politycznych, ale też przyniosło problemy, bowiem akces byłych państw bloku wschodniego spowodował niezadowolenie Rosji i jednocześnie zapotrzebowanie nowicjuszy na pomoc Sojuszu w obronie przed hipotetycznym zagrożeniem rosyjskim" - pisze dziennik.
Strategiczna porażka Rosji
Gazeta zwraca uwagę, że rosnąca aktywność Rosji w polityce zagranicznej "częściowo przywróciła sens istnienia NATO jako sojuszu wojskowego na rzecz obrony granic zewnętrznych i poszczególnych jego krajów".
Zgodnie z przytoczoną przez "Wiedomosti" opinią politologa Dmitrija Trenina, szefa think tanku Carnegie, działania Moskwy w trakcie kryzysu ukraińskiego "pomogły w odrodzeniu obrazu Rosji jako przeciwnika wojskowego Zachodu". Było to - zdaniem Trenina - strategiczną porażką Rosji.
Gazeta kładzie jednak nacisk na to, że w ostatnich latach wśród partnerów w NATO "nasiliły się rozbieżności polityczne". Jak tłumaczy rosyjski ekspert do spraw międzynarodowych Władimir Frołow, kraje NATO w odmienny sposób postrzegają kluczowe zadania Sojuszu. Na przykład, operacja Turcji w Syrii pokazała, że państwa członkowskie "nie tylko mają różne interesy w poszczególnych regionach świata, ale też nie zawsze koordynują swoje działania z sojusznikami".
Zdaniem gazety "osiągnięcie tej koordynacji" i określenie przez NATO nowych zadań będą istotą działalności Sojuszu w najbliższych latach.
Bez odpowiedzi o przyszłość Sojuszu
Na łamach rządowej "Rossijskiej Gaziety" rosyjski politolog Fiodor Łukjanow ocenia, że podczas szczytu w Londynie "nie będzie odpowiedzi na żadne z egzystencjalnych pytań o przyszłość NATO". Ekspert przyznaje, że niewiele jest na świecie organizacji międzynarodowych, które istniałyby tak długo jak Sojusz Północnoatlantycki, "znajdując się przy tym w samym centrum wydarzeń politycznych".
Niemniej - zdaniem Łukjanowa - ćwierć wieku po zakończeniu zimnej wojny NATO "dogoniły pytania o przyszłość", a stało się tak - jego zdaniem - z dwóch powodów. Łukjanow uważa, że Sojusz "tworzony był do działań na teatrze europejskim" i - jak się okazało - żaden kraj, oprócz Stanów Zjednoczonych, nie jest gotów do "rozszerzenia strefy odpowiedzialności poza granice przestrzeni euroatlantyckiej".
Ekspert przekonuje, że podczas gdy w latach zimnej wojny nie było żadnych rozbieżności w postrzeganiu zagrożeń przez kraje NATO - zagrożeniem był ZSRR - to teraz "mapa zagrożeń" wygląda odmiennie w zależności od kraju.
- Jednocześnie zaś NATO zapewnia, że u podstaw Sojuszu leży jedność wartości i zbieżność światopoglądów". Właśnie jedność i trwałość tych wartości przechodzą teraz próbę - ocenia Łukjanow.
Autor: tas / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock