"W Moskwie brak jednego centrum podejmowania decyzji, dlatego zmiana władzy, do której doszło w powołanej przez separatystów w Donbasie Ługańskiej Republice Ludowej, stała się możliwa" - wyraził opinię rosyjski dziennik "Wiedomosti".
W poniedziałkowej publikacji dziennik podkreślił, że "brakiem jednego centrum podejmowania decyzji posłużyły się miejscowe ugrupowania (w samozwańczej Ługańskiej Republice Ludowej) w lokalnej walce o władzę i dostęp do zasobów". "Wiedomosti" porównują tę sytuację do warunków w Afganistanie w latach 80. XX wieku, podczas interwencji ZSRR.
Komentując odsunięcie od władzy dotychczasowego szefa ługańskich separatystów Ihora Płotnickiego, gazeta podkreśliła, że podjęta przez niego w Moskwie próba rozwiązania sytuacji nie powiodła się.
Zdaniem politologa Władimira Frołowa jest to potwierdzenie, że "Moskwa, zachowując finansowe mechanizmy wpływu na separatystów, nie zawsze nadąża z reagowaniem na czas na konflikty" między nimi.
Stopień poparcia ze strony Moskwy
Na łamach dziennika inny ekspert Aleksiej Makarkin zauważył, że Płotnicki przecenił stopień poparcia ze strony Moskwy i "szczebel centralizacji decyzji". "Sytuację w nieuznawanych republikach próbują kontrolować nie tylko urzędnicy rosyjscy, ale i rosyjskie służby specjalne. Teraz Kreml i ministerstwo obrony skoncentrowane są na Syrii i wpływy służb specjalnych okazały się bardziej znaczące" – oceniły "Wiedomosti".
Zdaniem dziennika były szef ługańskich separatystów, który próbował odsunąć od władzy tamtejsze struktury siłowe, "być może naruszył wcześniejsze ustalenia o kontroli nad pomocą humanitarną dostarczaną z Rosji". Zdaniem Aleksieja Makarkina sytuacja częściowo przypomina koniec lat 80., gdy "radzieccy kuratorzy byli przekonani, że kontrolują sytuację w Afganistanie, ale miejscowi politycy wykorzystali w swoich celach sprzeczności między KGB, ministerstwem obrony i MSZ ZSRR".
"Słaba – w porównaniu z okresem radzieckim – koordynacja pracy (rosyjskich) resortów prowokuje konkurencję pomiędzy kuratorami nieuznawanych republik i wykorzystywanie jej przez lokalnych graczy" – podsumowują "Wiedomosti".
Podpis Płotnickiego
Z kolei dziennik "RBK" prognozuje, że odsunięcie od władzy Płotnickiego – czyli faktyczny przewrót w tak zwanej Ługańskiej Republice Ludowej (ŁRL) - nie będzie miało wpływu na porozumienia mińskie. "Pod porozumieniem zawartym 12 lutego 2015 roku figuruje podpis Płotnickiego bez wskazania jego funkcji" - przypomniała gazeta.
"RBK" przytoczyła opinię eksperta ds. Wspólnoty Niepodległych Państw Aleksandra Guszczyna, który wskazał, że jeśli władza w ŁRL została przekazana w sposób prawomocny, to władze Ukrainy nie będą kwestionować kompetencji następcy Płotnickiego. Również rosyjski parlamentarzysta Władimir Dżabarow z Rady Federacji, wyższej izby parlamentu, argumentuje, że nowy szef ŁRL uzyskał oficjalną rekomendację samego Płotnickiego.
24 listopada Płotnicki, pełniący funkcję prezydenta powołanej przez separatystów Ługańskiej Republiki Ludowej, złożył dymisję, powołując się na stan zdrowia. Jego obowiązki przejął dotychczasowy szef tzw. ministerstwa bezpieczeństwa państwowego samozwańczej republiki Leonid Pasecznyk.
Gazeta "RBK" podała, że 47-letni Pasecznyk to były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Służył w oddziale SBU ds. walki z przemytem w obwodzie ługańskim. W 2007 roku, po zatrzymaniu partii przemytu o wartości ponad 2 mln dolarów, został odznaczony przez ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.
Autor: tas / Źródło: PAP