To nie afront, ale wprowadzenie protokołu w życie - tak rzecznik Watykanu skomentował sytuację opisaną przez dziennik "Corriere della Sera", gdy po mszy beatyfikacyjnej Jana Pawła II w Watykanie 1 maja przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso nie podszedł do Benedykta XVI, gdyż nie znalazł się na liście upoważnionych do tego osobistości.
Według dziennika, kiedy po mszy na Placu św. Piotra Barroso z żoną i wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Włochem Antonio Tajanim chcieli iść wraz z przywódcami państw i rządów w stronę bazyliki na spotkanie z papieżem, usłyszeli od przedstawiciela watykańskiego urzędu ds. ceremoniału, że "nie ma ich na liście osób, upoważnionych do podejścia do Benedykta XVI".
- Zamurowało ich - podkreśla "Corriere della Sera". I wtedy, jak wynika z relacji, rozpoczęły się "upokarzające rokowania" z księdzem z Watykanu, by wyjaśnić, kim jest Portugalczyk, który chce pozdrowić papieża. Ostatecznie ksiądz przepuścił po naleganiach Barroso i - nie bez kłopotów - jego żonę. Oboje ustawili się w kolejce prezydentów i premierów oraz koronowanych głów, by podejść do papieża.
Dziennik "Corriere della Sera" dodał, że im więcej mijało czasu, tym większy panował w tej kolejce ścisk i zamieszanie. Po długim oczekiwaniu Barroso zdał sobie wówczas sprawę, że nie ma szans na uścisk dłoni z Benedyktem XVI. Dlatego, jak podała włoska gazeta, "odwrócił się na pięcie" i zirytowany wyszedł.
Wśród niższych rangą delegacji
Obok zamieszczono zdjęcia ze spotkań Benedykta XVI z szefami państw i rządów, do jakich wówczas doszło. Papież widział się m.in. z oskarżanym o despotyzm prezydentem Zimbabwe Robertem Mugabe.
Ale to nie jedyny afront, jaki spotkał 1 maja najwyższych rangą reprezentantów Unii Europejskiej - zauważył autor artykułu w "Corriere della Sera". Cała reprezentacja UE na czele z Barroso, przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem i szefem Parlamentu Europejskiego Jerzym Buzkiem została posadzona nie na miejscach dla najważniejszych gości, ale wśród niższych rangą delegacji. Według dziennika kierownictwo UE rozważało nawet wydanie oficjalnego komunikatu, by zaprotestować przeciwko traktowaniu w Watykanie. Jednak od tych zamiarów Bruksela odstąpiła.
To oddaje nastrój relacji
Komentator "Corriere della Sera" wyraził przekonanie, że całe to niefortunne zdarzenie oddaje nastrój relacji, jakie panują między Watykanem a Unią Europejską, oskarżoną o spychanie na margines symboli chrześcijańskich. - I pomyśleć, że w imię laicyzmu, szefowie Komisji Europejskiej zostali w Brukseli skrytykowani przez prasę, kiedy zapowiedzieli swój udział w beatyfikacji Jana Pawła II - stwierdza publicysta "Corriere della Sera".
Dwóch to już tłok
Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi, poproszony o komentarz do tej sprawy, oświadczył, że po mszy do papieża mogli podejść wyłącznie szefowie państw i rządów i że zakomunikowano wcześniej delegacji Unii przy Stolicy Apostolskiej, że będzie mógł to uczynić w imieniu UE przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
- Także udział przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i przewodniczącego Parlamentu (Europejskiego) Jerzego Buzka w beatyfikacji zostały oczywiście gorąco docenione, chociaż z powodu jednolitości procedur protokołu te dwie osobistości nie mogły niestety osobiście pozdrowić papieża z tej okazji - podkreślił watykański rzecznik.
Zapewnił również: - Nie ma żadnego powodu, by mówić o mniejszym szacunku i uznaniu dla instytucji europejskich ze strony Stolicy Apostolskiej, a pozdrowienie przewodniczącego Van Rompuya przez papieża miało na celu wyrażenie takiego uznania.
Źródło: PAP