Państwowa Komisja Wyborcza (CNE) w Wenezueli oświadczyła w niedzielę, że 6 maja rozpocznie kontrolę rezultatów wyborów prezydenckich z 14 kwietnia. Odmówiła jednak przyjęcia warunków opozycji, która chce przejrzenia wszystkich kart do głosowania określając je mianem "nierealnych".
- Po długiej analizie (...) postanowiliśmy, że nie można przystać na stawiane warunki i nieprzewidziane przez system sądowniczy - powiedziała przewodnicząca CNE, pani Tibisay Lucena.
Radonski nie zgodzi się z wynikami kontroli
Lucena przypomniała, że kontrola dotyczyć będzie 46 proc. kart do głosowania, gdyż komisja sprawdziła już pozostałe 54 proc. i "w żadnym wypadku" nie miało to wpływu na rezultat wyborów. Kontrola potrwa do 4 czerwca.
W czwartek lider centroprawicowej opozycji Henrique Capriles Radonski zapowiedział bojkot rezultatów kontroli, ponieważ władze nie zgodziły się na sprawdzenie podpisów i odcisków palców głosujących. Oświadczył też, że wynik wyborów podważy w Sądzie Najwyższym.
Capriles zwraca uwagę, że sprawdzona zostanie zaledwie część kart do głosowania, podczas gdy on dopatrzył się tysięcy nieprawidłowości wyborczych.
Według CNE frekwencja wyniosła 79 proc. Namaszczony na następcę Hugo Chaveza kandydat władz Nicolas Maduro otrzymał 50,8 proc. głosów, a Capriles - 49 proc. Lider opozycji twierdzi, że skradziono mu zwycięstwo.
- Zawsze mówiliśmy, że Capriles ma prawo do podważenia wyborów - powiedziała w telewizji Tibisay Lucena. - Ma jednak obowiązek przedstawić dowód - dodała.
Autor: adso/tr / Źródło: PAP