Republika Południowej Afryki liczy głosy po wyborach parlamentarnych i regionalnych, których faworytem jest Afrykański Kongres Narodowy (ANC). Frekwencja wyborcza była tak wysoka, że w niektórych lokalach zabrakło kart do głosowania.
Po wstępnym przeliczeniu 10 proc. głosów, w wyścigu o mandaty Afrykański Kongres Narodowy uzyskał 62,67 proc. Za nim plasuje się Sojusz Demokratyczny (DA) z 20,22 proc. poparcia.
Kongres Ludu (COPE), partia powołana w ubiegłym roku przez rozłamowców z ANC, pozyskała jedynie 7,63 proc. głosów, choć liczono, że przyciągnie o wiele więcej zwolenników ze względu na panującą w kraju frustrację wywołaną przestępczością, ubóstwem i AIDS. Partia dla wyborców stanowiła wyzwanie wobec 15-letniej dominacji Afrykańskiego Kongresu Narodowego w południowoafrykańskiej polityce.
O mandaty w nowym parlamencie ubiega się ponad 9 tysięcy kandydatów z 26 partii politycznych.
Imponująca frekwencja
Wybory przebiegały spokojnie, doszło jednak do jednego incydentu, w którym zastrzelono polityka COPE. Najprawdopodobniej morderstwo miało tło polityczne.
Frekwencja wyborcza była bardzo wysoka: szacuje się, że sięgała nawet 80 proc. z 23 mln uprawnionych. Ze względu na dużą liczbę głosujących w niektórych lokalach zabrakło nawet kart wyborczych. Z tego powodu wydłużono czas głosowania.
Ostateczne rezultaty wyborów nie będą znane wcześniej niż w piątek. Jest jednak niemal pewne, że 67-letni lider ANC Jacob Zuma zostanie nowym prezydentem najbogatszego kraju Afryki. Prezydent wybierany jest pośrednio przez deputowanych Zgromadzenia Narodowego.
Zumie przede wszystkim zależy na zdobyciu przez ANC 2/3 mandatów w parlamencie, co da możliwość zmiany konstytucji.
Źródło: PAP