Amerykański generał został zdjęty ze stanowiska po doniesieniach, że publicznie poinformował o zrzucaniu żołnierzy sił specjalnych USA i Korei Południowej na spadochronach do Korei Północnej w celach szpiegowskich - podała we wtorek agencja AP.
Generał Neil Tolley, głównodowodzący amerykańskimi wojskami specjalnymi w Korei Południowej, miał to powiedzieć na konferencji na Florydzie w ubiegłym miesiącu. Potem zarówno on, jak i inni przedstawiciele władz wojskowych utrzymywali, że do Korei Północnej nie wysyłano żadnych sił specjalnych.
"Wysłaliśmy żołnierzy..."?
W ubiegłym tygodniu "The Diplomat" - mający siedzibę w Japonii magazyn zajmujący się tematyką międzynarodową zacytował Tolley'a, który miał przyznać, iż żołnierze USA i Korei Południowej są zrzucani na terenie Korei Północnej w celu infiltracji podziemnych kompleksów wojskowych.
- Cała infrastruktura tuneli jest ukryta przed naszymi satelitami - miał powiedzieć generał na konferencji w Tampie 22 maja. - Więc wysłaliśmy żołnierzy ROK (armii południowokoreańskiej) i USA na północ, by wykonali specjalny rekonesans - dodał ponoć Tolley.
Departament Obrony USA bardzo szybko zareagował na publikację. "Cytat został zmyślony i przypisany mu" - napisano w oświadczeniu. Co ciekawe, sam Tolley stwierdził później, że został zacytowany właściwie, ale podczas konferencji mówił o możliwych rozwiązaniach, nie wyrażał się w sposób jasny i mógł pozostawić wrażenie, że mają miejsce zdarzenia, które się nie rozegrały. "Nigdy nie wysyłaliśmy sił specjalnych do Korei Północnej" - zaznaczył.
Zwykła rotacja?
Dowództwo wojsk USA w stolicy Korei Południowej Seulu oświadczyło we wtorek, że przeniesienie Tolleya nastąpiło w ramach zwykłej rotacji personalnej. Tolley objął stanowisko dowódcy sił specjalnych USA w Korei Południowej w październiku 2010 roku. Według władz wojskowych funkcje tego rodzaju sprawuje się zwykle przez około dwa lata.
Autor: jak//kdj/k / Źródło: "New York Times", PAP
Źródło zdjęcia głównego: USAF