19-letni mieszkaniec New Philadelphia w amerykańskim stanie Ohio miał celowo zostawić swojego rocznego syna w nagrzanym samochodzie, by chłopiec nie przeszkadzał w domu. Dziecko zmarło.
19-letni Landon Parrot przyniósł swojego nieprzytomnego syna na pogotowie szpitala Cleveland Clinic Union w czwartek. Życia rocznego chłopca nie udało się uratować.
"Podczas wstępnego śledztwa pojawiły się niespójności w zeznaniach złożonych przez ojca" – czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie lokalnej policji. " W miarę kontynuowania śledztwa i zbierania dowodów ojciec został skonfrontowany z nowymi informacjami i wyznał detektywom, co stało się z jego synem" - przekazała policja.
Zarzuty dla ojca
Okazało się, że chłopiec przez pięć godzin był zamknięty w rozgrzanym samochodzie. Temperatura na zewnątrz wynosiła wówczas ponad 30 stopni Celsjusza. Parrot znalazł syna nieprzytomnego. Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że mężczyzna nie zapomniał o dziecku, ale celowo zamknął je w pojeździe, by nie przeszkadzało w domu.
19-latek usłyszał zarzut morderstwa, nieumyślnego spowodowania śmierci oraz dwa zarzuty zagrożenia życia dziecka. O sprawie pisze między innymi CNN. Dziennikarzom stacji nie udało się ustalić, czy mężczyzna ma adwokata. Podejrzany trafił w piątek do aresztu, sąd wyznaczył kaucję w wysokości 250 tysięcy dolarów.
Niepokojące statystyki
Amerykańska stacja zwraca uwagę, że w ostatnich latach nastąpił wzrost liczby dzieci umierających z powodu pozostawienia w gorącym samochodzie. Dziennikarze powołują się na dane Narodowej Rady Bezpieczeństwa i portalu noheatstroke.org, według których od 1998 roku miało miejsce co najmniej 929 zgonów w wyniku udaru cieplnego u dzieci. Ponad połowa z nich to skutek pozostawienia dziecka w samochodzie. W 2022 r. doszło do 22 takich zgonów.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Eric Glenn / Shutterstock.com