Amerykańska straż przybrzeżna uratowała trzech mężczyzn, których łódź zatonęła na wodach Zatoki Meksykańskiej. Wcześniej przez 28 godzin musieli walczyć nie tylko z żywiołem, ale także bronić się przed atakiem rekina.
Jak pisze "Guardian", Luan Nguyen wraz z dwójką towarzyszy wypłynęli w sobotę na wody Zatoki Meksykańskiej. Mieli łowić lucjany czerwone. Nieco ponad 40 kilometrów od brzegu silnik łodzi przestał działać. Mężczyźni próbowali wrócić na brzeg, ale wzburzone fale zaczęły zalewać jednostkę.
Łódź w końcu zatonęła, pozostawiając ich w kamizelkach ratunkowych na powierzchni wody. Po jakimś czasie podpłynął do nich rekin.
Atak rekina
- Głowa rekina była przede mną, nagle ugryzł moją kamizelkę ratunkową - relacjonował w rozmowie ze stacją WWL-TV Nguyen. - Odpychałem go, a potem próbowałem odepchnąć jego nos. To nic nie dało. Wsadziłem mu więc oba kciuki w oczy i to poskutkowało - dodał.
Straż przybrzeżna przekazała, że nie mogli wezwać pomocy, ponieważ nie posiadali odpowiednich urządzeń do komunikacji. Służby powiadomił ich krewny, który zaniepokoił się, że przez dłuższy czas nie wracają na brzeg.
Straż rozpoczęła poszukiwania i w końcu - około 28 godzin po zatonięciu łodzi - dostrzegła Nguyena.
Cała grupa została przewieziona do szpitala w Nowym Orleanie. Dwóch mężczyzn ma poranione ręce po ataku rekina. W chwili przybycia straży jedna osoba była w stanie hipotermii po spędzeniu tak długiego czasu w oceanie.
Nguyen przyznał, że choć fizycznie zapewne wyzdrowieją, to nie jest pewien, czy kiedykolwiek wróci na otwarte wody.
Źródło: The Guardian, ABC News
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Coast Guard photo by Coast Guard Air Station Corpus Christi