Minister sprawiedliwości i prokurator generalny USA Jeff Sessions zdementował doniesienia prasy, jakoby podczas przesłuchań w Kongresie miał zataić swoje kontakty z oficjalnymi przedstawicielami Rosji. Jak ujawnił dziennik "Washington Post" chodzi miedzy innymi o spotkanie z ambasadorem Siergiejem Kislakiem. Demokraci domagają się dymisji Sessionsa. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że nic mu nie wiadomo o spotkaniach prokuratora z ambasadorem.
- Nic nie wiem o jakichkolwiek spotkaniach - powiedział Dmitrij Pieskow, pytany przez dziennikarzy, czy w zeszłym roku doszło do spotkań Jeffa Sessionsa z ambasadorem Rosji w Stanach Zjednoczonych.
Rzecznik prezydenta Władimira Putina ocenił, że "ogółem praca ambasadora polega na tym, by przeprowadzać jak najwięcej spotkań z przedstawicielami władz, w tym władzy wykonawczej i ustawodawczej w kraju jego pobytu".
Jak mówił Pieskow "im więcej ambasador przeprowadza takich spotkań, tym skuteczniej pracuje". Rzecznik dodał, że dotyczy do każdego ambasadora.
Oświadczenia prokuratora
W oświadczeniu wydanym w nocy ze środy na czwartek minister sprawiedliwości i prokurator generalny USA Jeff Sessions ogłosił, że "nigdy nie spotkał się z żadnymi oficjalnymi przedstawicielami Rosji, by rozmawiać o sprawach związanych z kampanią przed wyborami prezydenckimi w USA w listopadzie zeszłego roku".
Sessions zapewnił, że "nie ma pojęcia, czego miałoby dotyczyć to oskarżenie" i podkreślił, że "to nieprawda".
Statement from Attorney General Sessions: pic.twitter.com/kZic12DW0R— Sarah Isgur Flores (@whignewtons) 2 marca 2017
Oskarżenia o zatajenie kontaktów
Dziennik "Washington Post" napisał w środę, powołując się na źródła w amerykańskim ministerstwie sprawiedliwości, że podczas przesłuchań w Senacie, poprzedzających zatwierdzenie go na stanowisku prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, Sessions zataił swoje kontakty z przedstawicielami Rosji. Polityk został zapytany, czy "ktokolwiek powiązany" z kampanią wyborczą Donalda Trumpa miał kontakty ze stroną rosyjską.
Według "WaPo", Sessions, który był głównym doradcą Donalda Trumpa podczas kampanii prezydenckiej, miał między innymi przyjąć ambasadora Rosji w USA Siergieja Kislaka w swym biurze we wrześniu 2016 roku, gdy w USA głośna była sprawa rosyjskich ataków hakerskich na serwery Partii Demokratycznej.
W reakcji na doniesienia gazety przywódczyni mniejszości demokratycznej w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi wezwała Sessionsa do złożenia dymisji. - Skłamawszy pod przysięgą przed Kongresem na temat swych kontaktów z Rosjanami, Prokuratorowi Generalnemu nie pozostaje teraz nic innego jak zrezygnować - oświadczyła.
Dymisja doradcy
Po publikacjach "Washington Post" ze stanowiskiem musiał pożegnać się w połowie lutego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn. Jak wykazało dziennikarskie śledztwo, Flynn omawiał sankcje USA wobec Rosji z Kislakiem zanim Trump objął urząd prezydenta, a także zataił to przed wiceprezydentem Mike'iem Pencem.
Autor: mm, tas//rzw, adso / Źródło: PAP