Państwa Unii Europejskiej nie zdecydowały się na nałożenie sankcji na przedstawicieli władz Wenezueli w ślad za Stanami Zjednoczonymi, ale "28-ka" nie wyklucza, że podejmie taki krok w reakcji na rozwój wydarzeń w tym kraju.
- Będziemy dostosowywać naszą reakcję do wydarzeń - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, Catherine Ray, zapewniając, że UE "blisko śledzi sytuację w regionie". Jak podkreśliła, Wspólnota wzywa do zwolnienia wszystkich oponentów władz w Wenezueli.
Holandia i Niemcy za sankcjami
W środę wieczorem państwom unijnym udało się uzgodnić wspólne stanowisko dotyczące wydarzeń w Wenezueli. Nie mówi ono o możliwości wprowadzenia sankcji, ale sygnalizuje taką możliwość. Według jednego z unijnych dyplomatów część państw UE, m.in. Holandia i Niemcy, chciała nałożenia sankcji, ale szefowa unijnej dyplomacji miała inne stanowisko. Mogherini chce pozostawić otwarte kanały komunikacji z rządzącymi w Caracas, by poprzez dialog móc wpływać na ich decyzje. W jej oświadczeniu uzgodnionym z "28" zaapelowano o dialog i negocjacje do wszystkich, którzy mają demokratyczny mandat do rządzenia. "Aby negocjacje mogły zakończyć się sukcesem, potrzebne są kompromis i gwarancje. Potrzeba też pełnego poszanowania dla konstytucyjnych praw i mandatów wszystkich instytucji państwowych, zwłaszcza parlamentu krajowego, ale również sądu najwyższego i prokuratora generalnego" - napisano.
Krwawe starcia
Unia i jej kraje członkowskie oświadczyły, że nie mogą uznać wybranego w niedzielę w Wenezueli Zgromadzenia Konstytucyjnego ze względu na wątpliwości, czy jest ono reprezentatywne i prawomocne. Mogherini w imieniu krajów unijnych wezwała też prezydenta Nicolasa Maduro, aby podjął pilne działania i zawiesił inaugurację Zgromadzenia Konstytucyjnego. Maduro jeszcze w środę zdecydował się na przesunięcie inauguracji, jednak tylko o jeden dzień - na piątek. Władze obawiały się krwawych starć, gdyż opozycja planowała na czwartek masowe protesty przeciw inauguracji prac Konstytuanty.
Próba zawłaszczenia władzy
Niedzielne wybory do wenezuelskiego Zgromadzenia Konstytucyjnego rozpisane przez prezydenta Maduro oprotestowała nie tylko tamtejsza opozycja, ale także ONZ, USA, Unia Europejska, wiele krajów Ameryki Łacińskiej i Hiszpania. Krajowa Rada Wyborcza Wenezueli podała, że w głosowaniu wzięło udział ponad osiem milionów ludzi. Zdaniem opozycji głosy oddało 12 proc. uprawnionych, czyli ponad dwa miliony ludzi. Opozycja w Wenezueli uznaje te wybory za próbę pełnego zawłaszczenia władzy przez szefa państwa, którego mandat wygasa w 2019 roku.
Oszustwo i aresztowanie opozycji
Prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega ogłosiła w środę, że rozpoczęto śledztwo w sprawie podejrzeń o oszustwa, do których miało dojść podczas niedzielnych wyborów. Za nałożeniem unijnych sankcji na Wenezuelę w reakcji na aresztowanie dwóch liderów opozycji w tym kraju - Antonio Ledezmy i Leopoldo Lopeza - opowiedział się we wtorek szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. Wysłał on pisma do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska i szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera z pytaniem o możliwość zamrożenia aktywów i wprowadzenia zakazu podróży do UE dla członków rządu wenezuelskiego, w tym prezydenta Maduro i jego otoczenia.
120 ofiar podczas protestów
W ciągu trwających od początku kwietnia demonstracji antyprezydenckich śmierć poniosło już ponad 120 osób. W reakcji na wybory i "podważanie demokracji w Wenezueli" ministerstwo finansów USA ogłosiło nałożenie na Maduro bezprecedensowych sankcji; jego aktywa finansowe podlegające amerykańskiej jurysdykcji zostaną zamrożone, a obywatele USA będą mieli zakaz prowadzenia jakichkolwiek interesów z prezydentem Wenezueli.
Autor: MZS/adso / Źródło: PAP