Ukraińska armia nie zacznie wycofywania ciężkiego sprzętu z linii frontu, dopóki prorosyjscy separatyści nie przestaną jej atakować w Donbasie - oświadczył Kijów.
W niedzielę o rozpoczęciu wycofywania ciężkiego sprzętu informowali separatyści. Strona ukraińska twierdziła jednak, że z Rosji w rejon Mariupola wjechała nowa dostawa sprzętu.
Separatyści nie składają broni
Mimo że walki w Donbasie zelżały w ostatnich dniach, to separatyści tylko w nocy dwukrotnie ostrzelali wojska rządowe - oświadczył w poniedziałek rano jeden z rzeczników operacji zbrojnej wymierzonej w ukraińskich rebeliantów Anatolij Stelmach.
Nacierali oni m.in. na wieś Szyrokine na trasie z granicy rosyjskiej do Mariupola nad Morzem Azowskim w południowej części obwodu donieckiego. - Bój trwał około pół godziny. W poniedziałek rano jest tam spokojnie - powiedział.
Stelmach oświadczył, że strona ukraińska będzie mogła wypełnić porozumienia o wycofaniu ciężkiego sprzętu dopiero wówczas, gdy separatyści całkowicie wstrzymają ogień.
- Pierwszy etap ustaleń pokojowych przewiduje zawieszenie broni. Jak tylko terroryści zaprzestaną ataków na nasze pozycje, będziemy realizowali następny etap - podkreślił.
"Sprzęt wycofywany nie będzie"
Rzecznik sztabu generalnego Ukrainy Władysław Sełezniow oświadczył tymczasem, że armia przygotowała już miejsca, do których wycofa ciężki sprzęt z linii konfliktu. - W związku z tym, że ostrzeliwanie ukraińskich pozycji trwa, sprzęt wycofywany nie będzie - powiedział.
Zgodnie z zawartymi 12 lutego w Mińsku porozumieniami pokojowymi na wschodniej Ukrainie od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Następnie z obu stron linii walk w ciągu 14 dni miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km.
Autor: pk\mtom / Źródło: Reuters