Rosjanie mają źródła informacji i mogą oceniać sytuację po swojemu, a jednak cały czas idą tym torem, który wyznacza propaganda, wyznacza władza - mówił w "Faktach po Faktach" Michał Kacewicz z Biełsatu, komentując stosunek społeczeństwa rosyjskiego do wojny w Ukrainie. Jak dodał, "tu jest wiele cech zbieżnych z tym, co się działo tuż przed II wojną światową z Niemcami". Korespondent "Faktów" TVN Andrzej Zaucha ocenił, że "nie można liczyć na to, że rosyjskie społeczeństwo w tym momencie wybuchnie, że zacznie protestować". - Elita jest zastraszona i doskonale rozumie, że w tym momencie bardzo łatwo trafić do więzienia, zginąć, zniknąć z tego świata - zaznaczył.
Goście "Faktów po Faktach" - Michał Kacewicz z Biełsatu oraz Andrzej Zaucha z "Faktów" TVN - pytani byli o to, jaki stosunek do wojny po ponad roku od jej rozpoczęcia mają Rosjanie. - Świat jest zdumiony tym, co dzieje się w Rosji, tym, co robią Rosjanie, jak zachowują się, gdy trwa wojna. Nikt nie podejrzewał chyba (…), że Rosjanie pogrążą się w aż tak dalekosiężnym szaleństwie - powiedział Kacewicz.
- Kremlowskie władze, Putin, wykorzystują bardzo cynicznie różnego rodzaju kompleksy, mity i narracje, a niestety większość społeczeństwa w to wierzy - mówił. Jak dodał, wytłumaczeniem nie jest propaganda. - Mimo wszystko Rosjanie mają źródła informacji i mogą oceniać sytuację po swojemu, a jednak cały czas idą tym torem, który wyznacza propaganda, wyznacza władza. To jest bardzo niepokojące, dlatego że tu jest wiele cech zbieżnych z tym, co się działo tuż przed II wojną światową z Niemcami - ocenił.
Kacewicz wymienił mity, które wykorzystują władze na Kremlu, by manipulować społeczeństwem. - Mamy mit chwalebny, do którego się odwoływał Putin i w który Rosjanie bardzo wierzą. Tym mitem jest II wojna światowa. Mamy też mit zdrady - rozszerzenie NATO, czyli Zachód oszukał Rosję. To jest podobne bardzo do tego, w co Niemcy uwierzyli Hitlerowi jeśli chodzi o traktat wersalski, o upokorzenie po I wojnie światowej - powiedział.
- Mamy trzecią rzecz - odczłowieczanie Ukraińców. To jest coś absolutnie szokującego. (…) To robią rosyjskie media, ale też Rosjanie zaczynają patrzeć na Ukraińców jak na ludzi gorszej kategorii - zaznaczył.
Zaucha: nie sądziłem, że Rosjanie mogą do tego stopnia upaść
- Nie sądziłem, że do tego stopnia Rosja może upaść, że Rosjanie mogą do tego stopnia upaść - mówił Andrzej Zaucha, wieloletni korespondent w Moskwie.
Zaucha podkreślił przy tym, że "niewielka cześć Rosjan akceptuje zbrodnie, dlatego że większość, nawet jeżeli popiera Putina, nawet jeżeli popiera coś, co Kreml nazywa 'specjalną operacją wojskową', to odrzuca fakt, że Rosjanie popełniają w Ukrainie zbrodnie wojenne".
Przywołał przykład podkijowskiej Buczy, w której po wycofaniu się sił rosyjskich odkryto dowody masowych mordów. - Rosyjska propaganda natychmiast zaczęła rozdmuchiwać mit, że jest to fake news, że to jest upozorowane, że jest to prowokacja Zachodu, że coś takiego nie mogło się zdarzyć. Do dzisiaj bardzo wielu Rosjan w to wierzy - mówił.
Korespondent "Faktów" TVN zaznaczył, że po wybuchu wojny i tuż przed nim z Rosji uciekło wielu przedstawicieli inteligencji. - Oni zrozumieli, że wraz z wojną zacznie się w Rosji totalny terror przeciwko nim, ludziom, którzy myślą inaczej niż Putin, są przeciwko Putinowi - dodał.
Kacewicz: będzie musiał nastąpić wielki splot wielu czynników
Michał Kacewicz pytany był o to, czy zachodnie sankcje i związane z nimi problemy gospodarcze Rosji mogą doprowadzić do wystąpień przeciw władzy na Kremlu. - Tak naprawdę dopiero teraz widzimy to, że te sankcje zaczynają boleśnie uderzać w rosyjską gospodarkę. Spadają dochody rosyjskiej gospodarki, rosyjski budżet zaczyna cierpieć na coraz większy deficyt - mówił.
Dodał, że kryzys wywołany przez sankcje może z czasem uderzyć w rosyjskie elity, a także w rosyjską "klasę średnią" reprezentowaną przez mieszkańców Moskwy. - To też nie będzie chyba ten czynnik, który sam w sobie przesądzi o tym, że ludzie się odwrócą od Putina, wyjdą na ulice i zaczną jakieś poważne protesty przeciwko Putinowi i przeciwko wojnie. Tutaj będzie musiał nastąpić wielki splot wielu czynników i ja wcale nie jestem przekonany, że on nastąpi – powiedział.
- Nie można liczyć na to, że rosyjskie społeczeństwo w tym momencie wybuchnie, że zacznie protestować. Pamiętajmy o przerażających represjach. Po wybuchu wojny były ogromne demonstracje. Ci wszyscy ludzie zostali zatrzymani, ukarani, wielu z nich trafiło do więzień. Znani opozycjoniści dostają po osiem lat łagru, tylko dlatego, że występowali przeciwko wojnie i przeciwko Putinowi. Elita jest zastraszona i doskonale rozumie, że w tym momencie bardzo łatwo trafić do więzienia, zginąć, zniknąć z tego świata, dlatego że Putin ma swój wyimaginowany cel - uzupełnił Zaucha.
Jak dodał, "rosyjskie społeczeństwo doskonale wie, że na wojnie w Ukrainie giną rosyjscy żołnierze". - Cmentarze w rosyjskich miastach, miasteczkach, wsiach rosną, bo pojawiają się tam nowe mogiły rosyjskich żołnierzy, ale to nie wywołuje żadnego protestu. Do tego stopnia rosyjskie społeczeństwo zostało przygniecione przez reżim Putina, że nie jest w stanie wystąpić przeciwko niemu - powiedział korespondent "Faktów" TVN.
Zaucha o "trzech doradcach Putina"
Zaucha przytoczył również doniesienia, jakoby "szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, pytany o to, czy doradcy Putina, otoczenie Putina jakoś może na niego wpłynąć, podobno miał odpowiedzieć jednemu z polityków, że Putin ma już tylko trzech doradców - to Iwan Groźny, Piotr Wielki i Katarzyna Wielka". - I on z nimi tylko dyskutuje o tym, co powinien dalej robić - dodał.
- To świadczy o tym, do jakiego stopnia Putin się oderwał od rzeczywistości - zaznaczył.
Źródło: PAP