Niepokoi mnie gromadzenie przez Rosjan dużej ilości sił powietrznych blisko Ukrainy. Obawiam się, że mogą przygotowywać się do naprawdę olbrzymiego uderzenia - mówił w TVN24 generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji. Odniósł się do informacji, które w środę przekazał między innymi "Financial Times", jakoby przy granicy ukraińskiej powstawały duże zgromadzenia rosyjskich samolotów i śmigłowców.
Według zachodnich źródeł wywiadowczych Rosja gromadzi samoloty i śmigłowce w pobliżu granicy z Ukrainą, co wskazuje, że przygotowuje się do rzucenia ich do walki, aby wesprzeć zacinającą się ofensywę lądową - pisze w środę "Financial Times".
Generał Bieniek: Rosjanie mogą przygotowywać się do olbrzymiego uderzenia
W środę do doniesień tych odniósł się również generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji.
- Niepokoi mnie zgromadzenie dużej ilości sił powietrznych blisko Ukrainy, na lotniskach, które graniczą z polem walki. Oni [Rosjanie - red.] bardzo starannie chronili swoje siły powietrzne, mają ich dużo - zaznaczył. - Zadziwiło mnie to i dziwi do tej pory, bo piloci są niewyszkoleni albo nie mają środków walki do tych samolotów. Raczej ostrzeliwali z daleka z bombowców strategicznych, nie używając samolotów do wsparcia bojowego - dodał.
- Obawiam się, że dzisiaj, gromadząc te środki, mogą przygotowywać się do naprawdę olbrzymiego uderzenia na jakimś wybranym kierunku, żeby przełamać ukraińską obronę - powiedział Bieniek.
Zaznaczył jednak, że Ukraińcy, dzięki informacjom własnego oraz sojuszniczego wywiadu, "pewnie też gromadzą na określonych kierunkach systemy obronne". - Wszystko jest możliwe, ale pamiętajmy, że dzisiaj systemy obrony przeciwlotniczej ukraińskie są mocniejsze, są lepiej zorganizowane - podkreślił.
"Financial Times": Rosjanie gromadzą lotnictwo przy granicy z Ukrainą
Jak pisze brytyjski dziennik "Financial Times", obawa przed zbliżającą się wojną powietrzną na Ukrainie skłoniła sojuszników do priorytetowego potraktowania szybkich dostaw sprzętu do obrony przeciwlotniczej i amunicji artyleryjskiej do Kijowa, aby odpowiedzieć na zmianę podejścia Moskwy.
"FT" powołuje się na dwóch urzędników, którzy mówią, że dane wywiadowcze pokazujące, iż Rosja gromadzi w pobliżu granicy z Ukrainą samoloty i śmigłowce, zostały przekazane krajom sojuszniczym. Podczas spotkań we wtorek z krajami sojuszniczymi wspierającymi Ukrainę sekretarz obrony USA Lloyd Austin miał podkreślić zagrożenie ze strony znaczących pozostałych sił powietrznych Rosji.
- Bardzo jasno się wyraził, że mamy krótkie okno czasowe, by pomóc Ukraińcom przygotować się do ofensywy i że mają pewne dość konkretne potrzeby - powiedział wysoki rangą urzędnik administracji USA. - Rosyjskie siły lądowe są dość uszczuplone, więc jest to najlepsza wskazówka, że przestawią się na walkę powietrzną. Jeśli Ukraińcy mają przetrwać, muszą mieć jak najwięcej możliwości obrony powietrznej i tak wiele amunicji jak to możliwe - dodał.
"FT" zwraca uwagę, że od pierwszych tygodni wojny Rosja oszczędnie korzystała ze swoich pokaźnych sił lotniczych, stawiając na rakiety dalekiego zasięgu, artylerię i wojska lądowe. Zachodni analitycy spekulowali, że mogło to wynikać z obawy Moskwy, iż ukraińskie systemy obrony powietrznej stanowią zagrożenie dla rosyjskich samolotów lub że jej flota powietrzna jest w złym stanie.
Ale oceny wywiadu wskazują, że siły powietrzne Rosji są "faktycznie dość zachowane" - powiedział wysoki rangą dyplomata NATO. - Ponad 80 procent prawdopodobnie jest bezpieczne i dostępne. Spodziewamy się więc, że przygotowują się do rozpoczęcia kampanii powietrznej i próbują unieszkodliwić ukraińską obronę za pomocą ataków z powietrza - powiedział dyplomata.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru