Ukraińskie służby bezpieczeństwa tropią szpiegów, którzy przekazują stronie rosyjskiej informacje o miejscach stacjonowania wojsk ukraińskich lub o obiektach. Reporter amerykańskiej stacji CNN był świadkiem zatrzymania jednego z nich.
Funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przekazał dziennikarzowi CNN, że od czterech dni śledzili człowieka, który przekazywał stronie rosyjskiej dane dotyczące miejsc stacjonowania oddziałów ukraińskich sił zbrojnych. Serhij z SBU tłumaczył reporterowi CNN przed akcją, że szpieg musi zostać szybko aresztowany i ustalono już, gdzie jest.
Do zatrzymania doszło w Słowiańsku w obwodzie donieckim. Pierwsze przesłuchanie odbyło się w obecności dwóch ukraińskich świadków. - Przy włączonej kamerze, zgodnie z zasadami, podejrzany słyszy o powodach zatrzymania - relacjonował reporter CNN. Zarzuty brzmią: zdrada kraju w czasie stanu wojennego.
Zatrzymany mężczyzna przyznał się do szpiegowania na rzecz Rosji. Mówił, że został zwerbowany w internecie. Kontaktował się z nim "Nikołaj", za usługę - czyli przekazanie informacji, gdzie stacjonują ukraińscy żołnierze - otrzymał około 10 dolarów.
Większość szpieguje dla pieniędzy
Zdjęcia, filmy, dane do geolokalizacji obiektów wojskowych - wszystko to było potrzebne stronie rosyjskiej. "Nikołaj" potrzebował nowych danych, a zatrzymany obiecał, że "dostarczy kolejne informacje w ciągu kilku godzin".
Serhij powiedział reporterowi CNN, że zatrzymany mężczyzna zostanie przewieziony do ukraińskiego miasta Dnipro, gdzie stanie przed sądem. Jeśli zostanie udowodnione, że jego szpiegowskie działania zakończyły się śmiercią lub "poważnymi konsekwencjami", może trafić do więzienia na resztę życia.
Według informacji SBU operacje, w czasie których są zatrzymywani szpiedzy działający na rzecz Rosji, są przeprowadzane raz lub dwa dziennie. Niektórzy z podejrzanych to zwykli sabotażyści: obywatele rosyjscy przywiezieni do Donbasu lub sympatycy władz w Moskwie. Większość jednak szpieguje dla pieniędzy.
- Ideologicznych zdrajców jest coraz mniej – powiedział Serhij. - Nawet ci, którzy poparli agresję Federacji Rosyjskiej w 2014 roku w Donbasie, podczas tworzenia tak zwanych republik ludowych w Doniecku i Ługańsku, kiedy zobaczyli, co się stało z Mariupolem, Charkowem, Kijowem i Buczą, zaczęli zmieniać swoje spojrzenie na Rosję - dodał.
Źródło: CNN