Szturm sił specjalnych na autobus z zakładnikami. Wszyscy uwolnieni, napastnik zatrzymany

Źródło:
PAP, volynnews.com, vl.npu.gov.ua, Unian, Ukraina 24

Uzbrojony terrorysta, który przez ponad 12 godzin przetrzymywał zakładników w autobusie w Łucku na Ukrainie, został zatrzymany przez służby specjalne po szturmie, który był transmitowany w telewizji. Wszyscy pasażerowie, w tym kobiety i dzieci, zostali uwolnieni. Przedtem w pertraktacje z napastnikiem włączył się prezydent Wołodymyr Zełenski, ich rozmowa telefoniczna trwała około kwadransa.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO>>>

Wołyńska policja rano we wtorek otrzymała zgłoszenie, iż mężczyzna, który ma przy sobie broń i ładunki wybuchowe, zabarykadował się z pasażerami w autobusie w centrum Łucka. Teren został zabezpieczony.

Przed godziną 20 czasu polskiego organy ścigania podały, że uwolniono troje zakładników, "kobietę, chłopca i staruszkę". Godzinę później władze poinformowały, że ukraińskie służby specjalne przeprowadziły szturm na autobus i zatrzymały napastnika. Przetrzymywani pasażerowie zostali uwolnieni.

"Wszyscy" - skomentował krótko minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow, zamieszczając film z uwolnionymi zakładnikami. Później na konferencji prasowej poinformował, że po szturmie wypuszczono 13 osób. Oznacza to, że łącznie zakładników było 16, ponieważ wcześniej pojazd opuściły trzy osoby. "Wszyscy są cali" - zapewnił. Jak relacjonował minister, terrorysta sam wysiadł z autobusu, po czym został zatrzymany przez funkcjonariuszy. 

Wcześniej podawano rozbieżne dane o liczbie zakładników. Policja mówiła o około 20 przetrzymywanych osobach, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy - o 10.

Awakow opisał napastnika jako "niezrównoważonego człowieka, który wymyślił sobie swój świat".

Według MSW ukraińskie siły bezpieczeństwa zatrzymały w ciągu dnia w Charkowie wspólników terrorysty z Łucka - powiedział dyrektor departamentu komunikacji ministerstwa Artem Szewczenko na antenie kanału 112 Ukraina.

"Nikogo nie straciliśmy"

"Gratuluję wszystkim, którzy cały dzień walczyli o uwolnienie zakładników z Łucka, a właściwie o ich życie" - napisał we wtorek wieczorem na Twitterze ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. Podkreślił, że "wszyscy przeżywaliśmy i śledziliśmy rozwój wydarzeń. Opracowywaliśmy plany i zmienialiśmy je w zależności od sytuacji".

"Życie ludzkie jest najważniejszą wartością. Nikogo nie straciliśmy" - dodał przywódca Ukrainy. 

"Prezydent postanowił osobiście skontaktować się z porywaczem"

Jak poinformował we wtorek wieczorem wiceszef gabinetu prezydenta Kirył Tymoszenko, terrorysta, który porwał autobus z pasażerami w Łucku, poddał się po obejrzeniu wiadomości wideo, którą na jego żądanie zamieścił na Facebooku prezydent Wołodymyr Zełenski. - Prezydent postanowił osobiście skontaktować się z porywaczem i doszło do rozmowy telefonicznej z nim. Prezydent długo z nim rozmawiał, może 15 minut, może trochę krócej, i przekonał napastnika do zwolnienia trzech osób - powiedział. - Dopiero potem prezydent zdecydował się opublikować film, który widzieliście, aby reszta zakładników została uwolniona. Taka była umowa - dodał.

Wcześniej ukraińska redakcja BBC podała, że w mediach społecznościowych mężczyzna opublikował następujący wpis: "Państwo zawsze było i jest głównym terrorystą. Jest ze mną dużo ludzi, (mam) broń automatyczną, dwie bomby, trzecia jest w ruchliwym miejscu w mieście". Napastnik napisał, że żąda, by najwyżsi przedstawiciele władz i Kościołów oraz oligarchowie nagrali wideo i opublikowali je w mediach społecznościowych.

Wziął zakładników, strzelał do drona, spowodował wybuch

Miejscowe media cytowały świadków zdarzenia, którzy opowiadali, że słyszeli strzały. Twierdzili, że okna w autobusie, który zatrzymał się niedaleko teatru położonego w centrum miasta, noszą ślady od kul. Potwierdzają to zdjęcia z miejsca zdarzenia.

Późnym popołudniem wiceszef MSW Anton Heraszczenko przekazał agencji Intrefax-Ukraina, że napastnik kilka razy strzelał w kierunku drona, wykorzystywanego przez SBU. Porywacz wyrzucił także trzy urządzenia wybuchowe przez okno autobusu, lecz nikomu nic się nie stało.

W rozmowie z kanałem Ukraina 24 Heraszczenko informował, że w pojeździe przebywały m.in. dwie kobiety w ciąży. Policja przekazała, że jeden z funkcjonariuszy około godziny 19 (18 w Polsce) zaniósł do autobusu wodę.

Późnym popołudniem SBU poinformowała agencję Interfax-Ukraina o wszczęciu postępowania z artykułu dotyczącego zamachu terrorystycznego w związku z wydarzeniami w Łucku. Wcześniej w obwodzie wołyńskim zarządzono operację "Zakładnik", a centrum miasta zostało "częściowo odseparowane".

Napastnik "pochodzi z Rosji"

Po południu funkcjonariusze informowali, że prowadzone są negocjacje z mężczyzną, który zabarykadował się z pasażerami w autobusie. Agencja Unian podała, że napastnik przedstawił się jako Maksym Płochoj.

Portal Wołynski Nowyny stwierdził, że "Maksym Płochoj" nie jest prawdziwym imieniem i nazwiskiem mężczyzny, lecz jego pseudonimem, pod którym wydał książkę "Filozofia przestępcy", zawierającą wątki autobiograficzne. "Książkę napisał, kiedy odbywał kary pozbawienia wolności. Mężczyzna miał być także poddany przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu" - informuje lokalne medium.

Informację o tym, że Płochoj ("Zły") nie jest prawdziwym nazwiskiem napastnika, potwierdził wiceminister spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko. Przekazał, że 44-letni mężczyzna w rzeczywistości nazywa się Maksym Kriwoszej.

- Mężczyzna, który wziął zakładników w Łucku, pochodzi z Rosji - mówiła na antenie kanału telewizyjnego Ukraina 24 Zorian Szkiriak, doradca ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa. - Tożsamość sprawcy została ustalona, mogę powiedzieć, że urodził się w Federacji Rosyjskiej w 1975 roku. Obecnie (to) obywatel Ukrainy, który mieszka w Łucku. Wcześniej był ścigany, sądzony i odbywał karę za rozbój zbiorowy. W 2013 roku został zwolniony - opisywał Szkiriak.

Polski konsulat ostrzegał przed "niebezpieczeństwem"

W związku z wydarzeniami na Ukrainie Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Łucku ostrzegał Polaków przed niebezpieczeństwem. "Prosimy o niezbliżanie się do centrum miasta oraz unikanie większych zgromadzeń w Łucku oraz śledzenie komunikatów policji ukraińskiej":

Mieszkańcy budynków, stojących przy Placu Teatralnym, gdzie znajduje się autobus z zakładnikami, zostali poproszeni o opuszczenie lokali. Wyjaśniono, że napastnik ma broń i może strzelać w kierunku okien. "Podejmowane są wszelkie wysiłki, aby rozwiązać tę sytuację bez ofiar. Kontroluję przebieg wydarzeń" - pisał w mediach społecznościowych prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Autorka/Autor:tas, momo//now

Źródło: PAP, volynnews.com, vl.npu.gov.ua, Unian, Ukraina 24

Źródło zdjęcia głównego: vl.npu.gov.ua