Nie żyje 55 mieszkańców wsi, na którą spadł Iskander. SBU: Rosjanom cel wskazali dwaj bracia, sąsiedzi ofiar

Źródło:
PAP, nv.ua

Liczba ofiar śmiertelnych rosyjskiego ostrzału wsi Hroza wzrosła do 55 - przekazała prokuratura w obwodzie charkowskim. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że zidentyfikowała dwóch braci, którzy pomogli Rosjanom dokonać tej zbrodni.

Liczba ofiar rosyjskiego ostrzału wioski Hroza w obwodzie charkowskim wzrosła do 55, trzy osoby są wciąż uznawane za zaginione - powiedział rzecznik prokuratury obwodu charkowskiego Dmytro Czubenko, cytowany przez agencję Ukrinform.

- Kryminolodzy i eksperci do spraw medycyny sądowej, zajmujący się identyfikacją zabitych, wykonują bardzo żmudną pracę. Ciało jednego z mężczyzn, znajdującego się w epicentrum wybuchu, zostało rozerwane na co najmniej 19 części - dodał Czubenko.

CZYTAJ: "Pora lunchu, żadnych celów wojskowych". W rosyjskim ataku zginęło ponad 50 osób

Wcześniejsze doniesienia dotyczące ofiar ataku na wioskę mówiły o 51 ofiarach. Ostrzelana wioska liczy zaledwie ponad 300 mieszkańców.

Ustalenia SBU

Również w środę Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że ustaliła tożsamość dwóch mężczyzn, którzy udzielili Rosjanom informacji o planowanej uroczystości pogrzebowej żołnierza Andrija Kozyra, w której uczestniczyli mieszkańcy wsi Hroza i dokładnej lokalizacji tego wydarzenia. Rosjanie wystrzelili pocisk balistyczny Iskander-M.

Kolaborantami, według SBU, są dwaj mieszkańcy tej wsi: 30-letni Wołodymyr Mamon i jego młodszy o siedem lat brat Dmytro. Obaj przeszli na stronę agresora podczas okupacji części regionu charkowskiego przez Rosjan i otrzymali za to stanowiska w organach "samorządu" z nadania Kremla.

- Po wyzwoleniu większości obwodu charkowskiego przez wojska ukraińskie zdrajcy wraz z rodzinami uciekli do Rosji. Tam kontynuowali pracę na rzecz wroga. Zaczęli zdalnie tworzyć sieć informatorów na obszarach kontrolowanych przez Ukrainę - podała SBU.

Wołodymyr MamonProkuratura w obwodzie charkowskim/Facebook
Dmytro Mamon Prokuratura w obwodzie charkowskim/Facebook

Bracia Mamonowie mieli podstępnie uzyskiwać informacje o ruchach ukraińskich wojsk i celach rosyjskich ostrzałów, rozmawiając o tym ze swoimi krewnymi, znajomymi i sąsiadami. Od osób mieszkających we wsi Hroza uzyskali informację, że 5 października odbędzie się stypa po żołnierzu, który wcześniej zginął w obwodzie dniepropietrowskim.

"(Zdrajcy) rozumieli, że w wyniku ataku wroga z pewnością zginą cywile, czyli ich znajomi z Hrozy. W tym osoby, które przekazywały im informacje" - podkreśliła w komunikacie SBU.

Miejsce ataku sił rosyjskich w wiosce Hroza Narodowa Policja Ukrainy/Facebook

Dziennikarz portalu nv.ua relacjonował w dniu ostrzału wsi, że mieszkańcy Hrozy już wtedy wymieniali nazwiska braci, podejrzewając, że to oni mogli przekazać Rosjanom informację w sprawie uroczystości pogrzebowej żołnierza pochodzącego z ich wioski.

Ustalenie miejsca pobytu w Rosji

Ukraińska służba próbuje ustalić miejsce pobytu braci Mamonów w Rosji. W sprawie kolaborantów wszczęto śledztwo w związku z podejrzeniem zdrady państwa i współpracy z wrogiem w łamaniu praw i zwyczajów wojny, skutkującej dokonaniem umyślnego zabójstwa.

5 października rosyjskie wojska zaatakowały miejscowość Hroza w rejonie (powiecie) kupiańskim obwodu charkowskiego, położoną w odległości 86 km na wschód od stolicy regionu. Pocisk trafił w sklep i kawiarnię, w której lokalni cywile zgromadzili się na stypie po pogrzebie jednego z mieszkańców wsi.

Wieś Hroza w obwodzie charkowskim

Autorka/Autor:tas/gp

Źródło: PAP, nv.ua

Źródło zdjęcia głównego: Narodowa Policja Ukrainy/Facebook

Tagi:
Raporty: