Jest kilka powodów, dla których Polska nie musi się obawiać zawieszenia w prawach członka Unii Europejskiej po zmianach wprowadzanych w kraju przez Prawo i Sprawiedliwość i każdy z tych powodów jest dobry – pisze "The Washington Post". Dziennik przeanalizował ryzyko, jakie podjęłaby sama UE, decydując się na ten krok. Wniosek? Polska jest dziś zbyt ważnym graczem na kontynencie.
O relacjach polsko-niemieckich pisze też dziennik "Sueddeutsche Zeitung", skupiając się na wizycie nad Wisłą Franka-Waltera Steinmeiera. Szef niemieckiej dyplomacji pojawił się w Polsce, "by złagodzić napięcia w relacjach". "Przestrzegł przy tym, by nie składać na ołtarzu bieżących spraw wszystkich osiągnięć relacji polsko-niemieckich" – pisze "SZ".
Ministrowie "po imieniu"
Dziennik zaznacza, że Steinmeier "nie chciał komentować" zatargów Warszawy z instytucjami unijnymi o Trybunał Konstytucyjny i kontrolę mediów publicznych. Witold Waszczykowski podkreślał zaś, że chętnie widziałby "przywrócenie znaczenia Trójkąta Weimarskiego (Francja-Niemcy-Polska) na arenie międzynarodowej".
Wizytę Steinmeiera w Polsce komentują też amerykańskie media. "The Washington Post" pisze o "koncyliacyjnym tonie" spotkania szefów dyplomacji Niemiec i Polski. "WP" zauważa, że dyplomaci "w czasie konferencji prasowej zwracali się do siebie po imieniu", obaj podkreślali to, co łączy oba kraje, a Waszczykowski "kilkakrotnie nazwał Niemców przyjaciółmi i złożył gorące życzenia urodzinowe Steinmeierowi, który w styczniu skończył 60 lat".
Dziennik dodaje, że szef niemieckiej dyplomacji spotkał się też z premier Beatą Szydło i usłyszał od niej, że Polska woli skupiać się na pomocy uchodźcom w obozach blisko granic krajów, z których uciekli i "rozmawia o tych kwestiach z Turcją".
"Bloomberg" podkreśla słowa Steinmeiera o "długiej drodze przebytej od obcości i braku zrozumienia do zaufania i w końcu przyjaźni" między Berlinem i Warszawą. "Bloomberg" zaznacza, że politycy PiS starają się i być może będą dalej zaogniali sytuację, próbując atakować potężnego sąsiada. Podaje w tym miejscu przykład posłanki PiS Krystyny Pawłowicz, która zaczęła namawiać "do bojkotu niemieckich produktów". "Bloomberg" pisze, że to kiepski pomysł, bo łącznie handel między Niemcami i Polską w 2014 r. wyniósł ponad 114 mld euro.
"WP": Kar nie będzie. Polska zbyt ważna
"The Washington Post" poświęca Polsce jeszcze jeden tekst, w którym wyjaśnia, dlaczego Unia Europejska "nie zawiesi Polski w prawach członka", np. odbierając jej prawo głosu. Dziennik pokusił się o sięgające daleko w przeszłość wyliczenia i przyjrzał się "308 organizacjom międzynarodowym", które od końca II wojny światowej mogły zawiesić swoich członków w prawach lub nawet ich wyrzucić. Na przestrzeni ponad 70 lat i ponad 300 organizacji, doszło do tego tylko 95 razy. Co więcej, zaledwie 54 z 308 organizacji miały lub mają w swoich traktatach zapisane kwestie utrzymywania standardów demokracji jako wiążących dla wszystkich członków. Z grupy 54 wspomnianych organizacji, tylko 19 ma opisane mechanizmy pozwalające na nagłe zawieszenie członka społeczności.
UE mogłaby to zrobić względem Polski, ale tego nie zrobi, bo: jest zbyt dużą organizacją, w której wszystkie kraje musiałyby się zgodzić i jednomyślnie przyjąć to samo stanowisko wobec kraju członkowskiego, a nie zrobią tego choćby Węgry; "ważne są precedensy", a UE nie zawiesiła za podobne zachowania w przeszłości ani Węgier, ani Austrii; "Polski rząd liczy też więc zapewne na nieefektywność UE" – pisze "WP"; zawieszenie Polski oznaczałoby problemy również dla samej UE, która "wobec licznych problemów musi dbać o jedność wszystkich członków" – tłumaczy "WP".
W tym ostatnim przypadku chodzi przede wszystkim o to, że "Polska jako szósta gospodarka Unii" ma olbrzymie znaczenie dla rozsądzania o kwestiach klimatycznych, ważna jest jej postawa wobec kryzysu migracyjnego, nie bez znaczenia pozostaje jej zdanie ws. problemów strefy euro, a na koniec dochodzi kwestia stabilności i bezpieczeństwa na wschodniej granicy UE, m.in. z Rosją.
Brytyjczycy na stałe w Polsce?
Właśnie kwestia bezpieczeństwa, ale nie samej UE, a NATO jest powodem, dla którego Polsce przygląda się brytyjski "Guardian". Dziennik wydawany w Londynie podaje, że minister obrony narodowej Antoni Macierewicz poinformował "w pewnej sprzeczności" z sygnałami z Londynu, że od 2017 r. w Polsce będzie "stacjonowało na stałe tysiąc brytyjskich żołnierzy". Mają to być stale obecne grupy wojskowych, które będą ćwiczyły nad Wisłą w ramach zacieśniania współpracy militarnej Warszawy i Londynu.
"Guardian" zwraca jednak uwagę na to, że jeszcze w środę strona brytyjska poinformowała, że Brytyjczycy będą przylatywali do Polski "tylko na ćwiczenia". Brytyjski resort obrony nie skomentował w czwartek tych słów Macierewicza. Polski minister – pisze "Guardian" – dodał też, że polską flotę wojenną na Bałtyku będzie wkrótce wspierał jeden z okrętów Jej Królewskiej Mości, a Warszawa i Londyn ustaliły też powołanie jednostki koordynującej wzajemne przekazywanie informacji o wschodniej flance NATO między stolicami.
Problem z uchodźcami
Wpływowy amerykański magazyn "Politico" poświęcił Polsce w czwartek dwa teksty. W pierwszym odpowiadał na pytanie, co w rzeczywistości oznacza zastosowana wobec Polski przez Komisję Europejską procedura przeciwdziałania zagrożeniom dla państwa prawnego, a w drugim wraca do kwestii "kłótni o to, kto jest uchodźcą, a kto imigrantem". "Politico" przypomina słowa polskiej premier, która w Strasburgu mówiła o "milionie uchodźców z Ukrainy" przyjętym przez Polskę i odpowiedzi ukraińskiego ambasadora Andrija Deszczyci, który wyjaśnił, że są to legalnie pracujący i płacący w Polsce podatki Ukraińcy z wizami lub prawem czasowego pobytu.
"Politico" idzie w ślad za ukraińskim dyplomatą sugerując, że Polska przedstawiła w PE nieprawdziwe informacje, być może wskazując na początek wykorzystania nowej strategii w kwestii kryzysu migracyjnego w Europie. Warszawa może mówić o uchodźcach z Ukrainy, bo "w społeczeństwie homogenicznym jakim jest polskie kwestia przyjmowania uchodźców jest bardzo niepopularna". Rząd Prawa i Sprawiedliwości może się "zasłaniać" ukraińskimi imigrantami, by UE dała Polsce w przyszłości spokój.
"Polskie miasta torpedują plany tworzenia ośrodków dla uchodźców" - pisze tymczasem portal telewizji Russia Today. Portal podaje przykłady Olecka i Piwnicznej-Zdrój, których mieszkańcy i władze lokalne "protestowały już wcześniej" przeciwko planom budowy ośrodków. Teraz władze w Warszawie zdecydowały, że centra tam nie powstaną, bo ich pojawienie się "może spowodować niepokoje społeczne".
Stawia to pod znakiem zapytania zobowiązania Polski do przyjęcia siedmiu tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, które po poprzedniej ekipie rządzącej przejął na siebie rząd Prawa i Sprawiedliwości – pisze "RT".
Sprzedać złotego?
"Polska waluta w tym roku radzi sobie najgorzej w Europie po rosyjskim rublu" i dlatego największy amerykański bank inwestycyjny JPMorgan & Chase w swoim portfolio dotyczącym rynków wschodzących wysłał klientom "rekomendacje sprzedaży złotego, w związku ze spekulacjami dotyczącymi konwersji kredytów hipotecznych w innych walutach, które będą dalej podnosiły ryzyko" inwestowania na rynku walutowym – pisze w jednej ze swoim gospodarczych analiz "Bloomberg".
Z analizy JPMorgan & Chase datowanej na 20 stycznia wynika, że bank najbardziej niepokoi kwestia pomocy frankowiczom stworzona przez Kancelarią Prezydenta Andrzeja Dudy. Zdaniem amerykańskiego banku, koszty konwersji będą równe "dwuletnim zyskom banków". "W połączeniu z niepewną sytuacją polityczną (...) zalecamy zajęcie twardej pozycji wobec waluty (złotego)" – napisano w analizie.
Zdaniem JPMorgan & Chase, koszt ustawy stworzonej dla frankowiczów, którzy łącznie w kredytach w szwajcarskiej walucie mają do spłacenia 42 mld złotych, wyniesie w przypadku banków 24 mld złotych.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: "Seuddeutsche Zeitung", "The Washington Post", rt.com, "The Guardian'