Uderzenie w serce amerykańskiej obrony

Aktualizacja:

Uderzenia samolotów w wieże WTC były symbolicznym atakiem na potęgę gospodarczą Ameryki. Inny porwany samolot uderzający w Pentagon był wyzwaniem rzuconym potędze militarnej USA. O 9:43 na siedzibę Departamentu Obrony runął Boeing z 64 osobami na pokładzie.

Należący do American Airlines Boeing 757 wystartował tuż po 9 rano z lotniska w Dulles w Wirginii. Celem transkontynentalnego lotu nr 77 było Los Angeles.

ZAMACHY 11 WRZEŚNIA - MINUTA PO MINUCIE

Porwanie

35 minut po starcie do kokpitu wdarło się 5 terrorystów. Jeden z nich, Hani Hanjour miał przeszkolenie w kierowaniu samolotem. To on zasiadł za sterami. Załoga i pasażerowie zostali sterroryzowani.

O 9:43 boeing uderzył w zachodnią ścianę Pentagonu. Zginęło 64 osób przebywających na pokładzie. Kolejne 125 ofiar śmiertelnych to pracownicy Pentagonu. Ściana zachodnia stanęła w ogniu, część budynku runęła. Strażacy dogaszali ogień jeszcze przez kilka dni.

Chaos w stolicy

Na wieść o zamachach w Nowym Jorku, a potem o uderzeniu w Pentagon, chaos opanował Waszyngton. Media informowały o pożarze, który rzekomo wybuchł w pobliżu Białego Domu, o eksplozji samochodu-pułapki gdzieś koło Departamentu Stanu, a nawet o zaatakowaniu letniej rezydencji szefa państwa w Camp David. Wszystkie te doniesienia szybko zdementowano.

Ewakuacja gmachów rządowych spowodowała w stolicy gigantyczne korki. Wszędzie było pełno urzędników, którzy wyszli z biur. Dopiero po południu ruch się uspokoił, a miasto, z zamkniętymi sklepami i urzędami oraz wyludnionymi ulicami, sprawiało wrażenie wymarłego.

DWA SAMOLOTY, DWIE WIEŻE - ZAMACH NA WORLD TRADE CENTER

Źródło: tvn24.pl