"Uczucie, które będę pamiętać do końca życia"


- To jest uczucie, które będę pamiętać do końca życia, ponieważ czułem gigantyczny podmuch ciepła. Spojrzałem w górę, usłyszałem huk po jakiejś chwili. Okazało się, że drugi samolot uderzył w drugą wieżę - wspominał w TVN24 zamach na WTC reżyser Grzegorz Piekarski, który 11 września 2001 roku był w Nowym Jorku.

Piekarski po 10 latach od ataków Al-Kaidy przyznaje: - Pewne uczucia wróciły. Jest mi ciężko o tym mówić, ale tak jest, starałem się jakoś to wypchnąć ze swojej pamięci. Ale nie da się.

Miał być w WTC

Reżyser wspomina, że niewiele brakowało, by podczas ataków był w World Trade Center.

- Czasami przez pomyłkę, przez przypadek życie układa dziwne scenariusze i tak było. Tego dnia razem z moim przyjacielem Wojtkiem Saramonowiczem jechaliśmy robić wywiad z Tomaszem Grossem, bo ja wtedy produkowałem galę wręczenia nagród literackich Nike i byliśmy umówieni na godz. 12 na wywiad w okolicach Twinsów. Ja byłem któryś raz w Nowym Jorku, ale Wojtek nigdy nie był. Mówię "Wojtek, chodź pojedziemy, pokażę ci Manhattan, jak wyglądają Twinsy, wjedziemy na górę". Jestem potworną grzebułą, rano wypiliśmy kawę, przeczytaliśmy New York Timesa jeszcze i jechaliśmy w stronę Twinsów. W momencie, w którym byliśmy na wysokości Mostu Brooklynskiego zauważyłem, że jedna z wież się pali. Mówię chodź, wyjmujemy kamerę z bagażnika natychmiast i kręcimy.

Opowiada, że ludzie przebywający w okolicy nie wiedzieli jeszcze wtedy, co się wydarzyło. - To był moment tuż przed uderzeniem drugiego samolotu. To jest uczucie, które będę pamiętać do końca życia, ponieważ czułem gigantyczny podmuch ciepła. Spojrzałem w górę, usłyszałem huk po jakiejś chwili. Okazało się, że drugi samolot uderzył w drugą wieżę.

Jak w katastroficznym filmie

Piekarski mówi, że w momencie ataku czuł się, jakby brał udział w filmie katastroficznym.

- Tak naprawdę powinniśmy wtedy brać nogi za pas i uciekać stamtąd, natomiast wzięliśmy kamerę. Zaczęliśmy iść w kierunku Twinsów, mijaliśmy ludzi i tak jak na filmach, jest wszystko - jakiś człowiek cytował Biblię, obok byli ludzie, którzy się modlili, siedział jakiś facet i klął na cały świat, wykrzykiwał, że Amerykanie sami do tego doprowadzili, obok jakaś para się obejmowała, ludzie płakali - wspomina.

Źródło: tvn24