Beyonce i Jay-Z dołączyli do protestujących w sobotę w Nowym Jorku, aby wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku uniewinniającego Geoge'a Zimmermana, który zastrzelił czarnoskórego nastolatka Trayvona Martina. W wiecach udział wzięli również rodzice zastrzelonego. Po raz kolejny protesty odbyły się w wielu miastach USA.
Jay-Z i jego żona Beyonce pojawili się w na scenie przed tłumem protestujących w Nowym Jorku. Obrońca praw obywatelskich Al Sharpton zapewnił, że artyści "nie przyszli, żeby się dać fotografować, lecz w solidarności z rodziną" Martinów.
Do około 2 tys. demonstrantów przemawiała szlochająca matka Trayvona, Sybrina Fulton. - Przysięgam robić to, co muszę zrobić nie tylko dla Trayvona Martina. Będę ciężko pracować również dla waszych dzieci - mówiła kobieta do tłumu. Wielu protestantów miało transparenty z napisem "Bojkot Florydy" i koszulki ze zdjęciem Martina w bluzie z kapturem. - Mam cztery piękne córki. Chcę, żeby szły do przodu, a nie oglądały się za siebie - mówiła mieszkanka nowojorskiego Harlemu Maria Lopez, która na wiec przyszła razem z dziećmi.
Nad koszulką powyżej dekoltu miała wytatuowaną symboliczną już paczkę Skittlesów, cukierków, które Trayvon niósł ze sklepu, kiedy został zastrzelony przez ochroniarza.
Protestujący: pozwać Zimmermana
Al Sharpton, który był organizatorem nowojorskiego marszu, mówił, że ma nadzieję, iż liczne protesty zmuszą departament sprawiedliwości do wytoczenia pozwu o naruszenie praw obywatelskich przeciwko uniewinnionemu wcześniej Zimmermanowi.
Kolejna akcja odbyła się w Miami, gdzie zorganizowano protest w okolicy domu, w którym mieszkał zastrzelony nastolatek. Tracy Martin, ojciec zastrzelonego nastolatka mówił do około 300 demonstrantów, że po uniewinniającym wyroku "uświadomił sobie, że to nie George Zimmerman był sądzony, tylko jego syn".
W stolicy kraju, Waszyngtonie, kilkaset osób zebrało się przed siedzibą sądu federalnego, niedaleko Kapitolu, gdzie mieści się amerykański Kongres. Niektórzy uczestnicy protestu mieli na sobie podkoszulki z wizerunkiem Trayvona, inni trzymali transparenty z napisami: "wolność i sprawiedliwość dla wszystkich", "wszyscy jesteśmy Trayvonami Martinami".
Obama: ja mogłem być Martinem
W piątek do sprawy odniósł się prezydent Barack Obama. Podczas przemówienia w Białym Domu stwierdził, że tragedia, która spotkała 17-letniego nastolatka mogła zdarzyć się każdemu Afroamerykaninowi. - Ja mogłem być Trayvonem Martinem - powiedział prezydent.
Obama przyznał również, że Afroamerykanie czują się dyskryminowani, a amerykański wymiar sprawiedliwości nie traktuje ich na równi z białymi. Zaapelował o uszanowanie wyroku sądu ws. Zimmermana, tak samo, jak biali mają być świadomi faktu, że w dalszym ciągu czarnoskórzy czują, że doświadczają rasizmu.
Protestują od tygodnia
Protesty to pokłosie wyroku, który zapadł tydzień temu w sądzie w Sanford na Florydzie. Ława przysięgłych uniewinniła 13 lipca ochroniarza ochotnika, 29-letniego George'a Zimmermana, z zarzutu postrzelenia ze skutkiem śmiertelnym czarnoskórego nastolatka Trayvona Martina.
Już w zeszłą sobotę po wyroku odbyły się spontaniczne demonstracje niezadowolonych z wyroku. Na ulice wyszli ludzie w miastach na terenie całego USA. Większość z nich przebiegła pokojowo, ale w Kalifornii doszło do wybijania szyb i rozpalania ognisk na ulicach. Spalono tam flagę USA i flagę Kalifornii.
Niewinny
Zimmerman oskarżony był o zastrzelenie 26 lutego 2012 r., bez wyraźnego powodu, Trayvona Martina podczas pełnienia obowiązków ochotniczego ochroniarza osiedla w Sanford. Prokuratora zakwalifikowała jego czyn jako morderstwo drugiego stopnia.
Oskarżony, który jest białym Amerykaninem pochodzenia latynoskiego, twierdził, że 17-letni Martin zaatakował go i zmuszony był użyć broni w samoobronie.
Natomiast prokuratorzy utrzymywali, że Zimmerman gonił "podejrzanie wyglądającego" czarnoskórego nastolatka, który nie miał przy sobie broni i zastrzelił go bez wyraźnego powodu.
Ława przysięgłych złożona z sześciu kobiet (w tym jednej czarnoskórej) uznała Zimmermana za niewinnego i oczyściła go ze wszystkich zarzutów.
Autor: aj//bgr/zp / Źródło: reuters, pap