Korespondent niemieckiego dziennika "Die Welt" Deniz Yucel odrzucił zawarcie "brudnych układów" między władzami Niemiec i Turcji w zamian za swoje uwolnienie. Wywiad z dziennikarzem więzionym w Turcji od 11 miesięcy został opublikowany w środę.
- Jeśli chodzi o brudne "deale", to nie jestem nimi zainteresowany - podkreślił Yucel, który ma podwójne obywatelstwo niemieckie i tureckie, w wywiadzie udzielonym pisemnie agencji dpa za pośrednictwem prawników.
- Nie chcę, by moja wolność została splamiona geszeftami (niemieckiego koncernu motoryzacyjno-zbrojeniowego) Rheinmetall czy dążeniami innych "towarzyszy broni" - dodał dziennikarz.
Zdecydowanie odrzucił też możliwość wynegocjowania swego uwolnienia w zamian za przekazanie przez Niemcy stronie tureckiej zwolenników Fethullaha Gulena, którego Ankara oskarża o udaremniony pucz z 2016 roku.
Godzina z żoną raz w miesiącu
Yucel powiedział, że czuje się dobrze. Nadal przetrzymywany jest w pojedynczej celi, co określił jako "metodę torturowania", ale zaostrzone zasady traktowania go zostały złagodzone. Jednocześnie jednak zarządzono inne obostrzenia - swoją żonę może widywać bez szyby pancernej "w najlepszym wypadku" tylko przez godzinę w miesiącu, a podczas widzeń w pokoju przebywa funkcjonariusz organów ścigania.
Na pytanie, dlaczego jego zdaniem po 11 miesiącach turecka prokuratura nadal nie postawiła mu formalnych zarzutów, Yucel odpowiedział: "Albo prokuratura o mnie zapomniała, albo jeszcze nie otrzymała w tej sprawie żadnych poleceń".
Podkreślił, że rząd Turcji nie jest, wbrew temu co deklaruje, tylko obserwatorem w postępowaniu przeciw niemu i innym dziennikarzom. - Rząd (...) jest stroną, i to oficjalnie - powiedział Yucel. Wskazał, że ministerstwo sprawiedliwości w opiniach przekazanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i tureckiego Trybunału Konstytucyjnego przyłączył się jako strona do zarzutów postawionych mu w nakazie aresztowania.
"Chodzi o publiczne poniżenie"
Yucel odniósł się też do zapisu w dekrecie o stanie wyjątkowym, który zobowiązuje osoby przetrzymywane w aresztach w związku z zarzutami o działalność terrorystyczną lub z puczem do stawiania się w sądzie w stroju więziennym. - Cel tego zapisu jest oczywisty, chodzi o publiczne poniżenie i wzbudzenie uprzedzeń - zaznaczył dziennikarz i zapowiedział, że "z pewnością nie założy tego stroju".
Korespondent "Die Welt" podziękował za okazane mu dowody życzliwości i pamięć.
Deniz Yucel został zatrzymany w Stambule 14 lutego 2017 roku, a niecałe dwa tygodnie później umieszczony w areszcie w Silivri pod Stambułem za "podburzanie ludności" i "propagandę terrorystyczną". Władze Turcji oskarżają go współpracę z separatystyczną, zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz z przebywającym w USA islamskim kaznodzieją Fethullahem Gulenem, oskarżanym o zorganizowanie latem 2016 roku puczu przeciwko prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi.
Napięte relacje Ankara-Berlin
Sprawa Yucela stała się jedną z najbardziej drażliwych kwestii w relacjach między Berlinem i Ankarą. W sumie władze tureckie uniemożliwiają opuszczenie kraju 28 obywatelom niemieckim.
Stosunki Turcji z Niemcami są napięte od kilku lat. Pierwszym poważnym zgrzytem w relacjach było przyjęcie w czerwcu 2016 roku przez Bundestag uchwały potępiającej ludobójstwo Ormian przez imperium osmańskie podczas pierwszej wojny światowej. Wiosną 2017 roku Niemcy nie zgodziły się na zaplanowane na ich terytorium wiece przedwyborcze tureckich imigrantów z udziałem tureckich polityków przed referendum w sprawie zmiany ustroju w Turcji.
Autor: mm/adso / Źródło: PAP