Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan spotkał się z falą krytyki po słowach o "przeznaczeniu" po śmierci 41 górników w eksplozji, do której doszło w kopalni węgla w mieście Amasra w prowincji Bartin. - Takie wypadki zawsze będą się zdarzać. Musimy też o tym wiedzieć - powiedział Erdogan.
W momencie eksplozji w mieście Amasra w północnym zachodzie kraju, do której doszło w piątek, pracowało około 110 osób, z czego 49 w najbardziej narażonej strefie na głębokości 300-350 metrów. Miejscowe władze podały, że zginęło 41 osób.
58 górników zdołało samodzielnie lub z pomocą ratowników wydostać się z kopalni.
Krytyka po słowach Erdogana o "przeznaczeniu": w którym stuleciu żyjemy?
W sobotę na miejsce katastrofy udał się Erdogan. - Jesteśmy ludźmi, którzy wierzą w plan przeznaczenia - powiedział dziennikarzom prezydent Turcji, gdy był otoczony przez ratowników. - Takie wypadki zawsze będą się zdarzać. Musimy też o tym wiedzieć - dodał.
Słowa Erdogana spotkały się z krytyką. - W którym stuleciu żyjemy? Dlaczego wypadki w kopalniach zdarzają się tylko w Turcji? - pytał Kemal Kilicdaroglu, lider Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), głównego ugrupowania opozycyjnego w Turcji.
Emin Koramaz, przewodniczący Tureckiego Związku Izb Inżynierów i Architektów, stwierdził, że wybuchu w kopalni w mieście Amasra nie można określić jako wypadek. Na Twitterze napisał, że górnicy zostali wysłani "setki metrów pod ziemię bez podjęcia niezbędnych środków ostrożności, bez kontroli i bez stworzenia bezpiecznych warunków".
Komentarz Erdogana wywołał także protesty w Stambule, a niektórzy z protestujących mówili o "masakrze".
Wybuch w kopalni mógł spowodować gaz
Minister energii Fatih Donmez przekazał, że według wstępnych ustaleń wybuch został spowodowany przez gaz kopalniany. Władze tureckie poinformowały, że prokuratura wszczęła śledztwo.
Według krewnych zmarłych - jak napisało na swojej stronie internetowej BBC - o podwyższonym stężeniu gazu alarmowano od ponad tygodnia.
Źródło: tvn24.pl, bbc.com, PAP