Kolejna odsłona wojny między LeBronem Jamesem a Donaldem Trumpem. Dzień po tym, jak amerykański prezydent odpowiedział na krytykę koszykarza, wyśmiewając go we wpisie na portalu społecznościowym, zawodnika pochwaliła pierwsza dama Melania Trump.
James, obecnie zawodnik Los Angeles Lakers, od lat jeden z najpopularniejszych amerykańskich sportowców, kilka dni temu udzielił wywiadu z okazji otwarcia przez swoją fundację szkoły dla dzieci z trudnych środowisk.
Rozmawiał o tym z dziennikarzem CNN Donem Lemonem, a o Donaldzie Trumpie wspomniał przy okazji, zarzucając mu, że "używa sportowców, by podzielić kraj". Kiedy Lemon zapytał, co by powiedział prezydentowi, gdyby ten siedział tutaj, James odparł: - Nigdy bym nie usiadł naprzeciwko niego.
"Najgłupszy gość"
Riposta była natychmiastowa. Trump uderzył w koszykarza na Twitterze. Przy okazji dostało się dziennikarzowi.
"James był właśnie przepytywany przez Dona Lemona, najgłupszego gościa w telewizji. Ten zrobił z LeBrona inteligenta, co łatwe nie było - napisał kąśliwie Trump. Na tym nie skończył. Tweeta podsumował zdaniem "Lubię Mike'a", co zostało odebrane jako nawiązanie do Michaela Jordana, innej legendy basketu, do której James jest porównywany.
Lebron James was just interviewed by the dumbest man on television, Don Lemon. He made Lebron look smart, which isn’t easy to do. I like Mike!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 sierpnia 2018
Niedługo potem koszykarz otrzymał wsparcie. Niespodziewane. Jego inicjatywę o otwarciu szkoły pochwaliła rzeczniczka żony prezydenta - Melanii Trump, która dodała, że pierwsza dama chętnie odwiedzi placówkę sfinansowaną przez zawodnika Lakersów.
"Wygląda na to, że LeBron James pracuje nad tym, żeby robić dobre rzeczy dla naszego następnego pokolenia. Tak jak zawsze, pierwsza dama zachęca wszystkich do otwartego dialogu na temat problemów, które dotyczą dzieci. Jak wiecie, pani Trump podróżuje po kraju i świecie i rozmawia z najmłodszymi. Jej działalność skupia się między innymi wokół odwiedzanych szpitali i szkół, jest więc otwarta na wizytę w szkole w Akron" - napisała rzecznika.
Głos w sprawie zabrał też Michael Jordan, niejako wywołany do tablicy przez prezydenta Trumpa. "Popieram LJ. Wykonuje wspaniałą robotę dla swojej społeczności" - napisał były koszykarz.
Na wojennej ścieżce
James to jeden z wielu sportowców krytykujących obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszystko zaczęło się w 2016 roku, gdy wielu amerykańskich zawodników klękało podczas przedmeczowych hymnów, manifestując w ten sposób niezadowolenie wobec, ich zdaniem, nacjonalistycznej polityki Trumpa.
W kolejnych miesiącach konflikt nabierał na sile, gdy ten domagał się nakładania kar na graczy biorących udział w "klęczącym proteście".
Prezydent USA Jamesowi podpadł w 2017 roku, gdy odwołał tradycyjne spotkanie z mistrzowskimi drużynami lig NBA i NFL w Białym Domu po tym, jak dowiedział się, że niektórzy zawodnicy wahali się, czy powinni przyjąć zaproszenie. Wówczas James w jednym z tweetów nazwał go "głupkiem". Dodał jednocześnie: "Wizyta w Białym Domu była zaszczytem, dopóki się w nim nie pojawiłeś".
Kilka miesięcy później swoją niechęć do Trumpa podkreślił podczas ligowego meczu w Waszyngtonie. W amerykańskiej stolicy zagrał w specjalnych butach. Lewy - był biały, prawy - czarny. Oba miały z tyłu wyszyte złotą nicią hasło "równość".
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl