Południowoosetyjscy pogranicznicy nie przepuścili na teren Osetii Południowej konwoju prezydentów Gruzji i Polski - poinformował w niedzielę dziennikarzy szef KGB Osetii Południowej Boris Attojew. Wcześniej Gruzja oskarżyła rosyjskich żołnierzy o oddanie strzałów do konwoju wiozącego prezydentów Polski i Gruzji.
Według Attojewa, ok. godziny 17:40 czasu lokalnego kolumna samochodów, w której były samochody reprezentacyjne, próbowała naruszyć granicę Osetii Południowej i wjechać na teren jej rejonu leningorskiego. Attojew powiedział, że wtedy pogranicznicy zatrzymali konwój. Powiedziano im, że to konwój prezydentów Gruzji i Polski, którzy mają zamiar przejechać do rejonu leningorskiego.
"To prowokacja"
Podobno pogranicznicy objaśnili osobom towarzyszącym prezydentom, że granica między Osetią Południową a Gruzją jest zamknięta, i kolumna zawróciła w stronę Gruzji.
Boris Attojew nazwał ten incydent kolejną prowokacją - pisze agencja ITAR-TASS - i oświadczył, że "na tym odcinku granicy w strefie odpowiedzialności obserwatorów międzynarodowych dostrzega się nagromadzenie sprzętu wojskowego i ludzi".
Gruzja oskarża Rosję
Zagraniczne media zwracają już uwagę na strzelaninę w Gruzji. Sky News zasięgnęła informacji u rzeczniczki prezydenta Michaila Saakaszwilego. Jej komentarz nie jest zaskakujący: "strzelali Rosjanie". Ale Rosyjscy wojskowi zaprzeczają, by ostrzelali kolumnę prezydentów Gruzji i Polski.
Rosja zaprzecza
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji oświadczyło w niedzielę, że rosyjskie wojska w Osetii Południowej nie ostrzeliwały w tym dniu gruzińskiego terytorium. Natomiast Ministerstwo Obrony Rosji określiło doniesienia na ten temat jako prowokację.
- Z przylegającego do Gruzji terytorium Osetii Płd. żadnego ognia nie prowadzono. Tbilisi po raz kolejny przedstawia pragnienia jako rzeczywistość" - oznajmił rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin, którego cytuje agencja ITAR-TASS.
Karasin dodał: - Po napłynięciu z Gruzji informacji o jakieś strzelaninie w rejonach przylegających do Osetii Płd. zbyt śpiesznie, moim zdaniem, rozpowszechnionych przez zachodnie media, Ministerstwo Obrony przeprowadziło dodatkową analizę sytuacji.
"Rosjanie żadnego ognia nie otwierali"
- Rosyjscy żołnierze, znajdujący się na terenie bazy wojskowej w Osetii Płd., a także na posterunkach kontrolnych w tej republice, żadnego ognia, a tym bardziej w stronę gruzińskiego terytorium, nie otwierali - głosi oświadczenie wydane w niedzielę wieczorem przez resort obrony Rosji.
Rzeczniczka prezydenta Nato Partskhaladze poinformowała telewizję, że prezydenci "odwiedzali posterunek niedaleko Akhalgori, gdy zaczęły się strzały". - Prezydenci odjechali natychmiast. Nie było ofiar strzelaniny - powiedziała Partskhaladze.
Według niej, wciąż nie jest jasne czy strzały zostały oddane w kierunku konwoju, czy też nie.
Źródło: SkyNews, PAP