TASS: Piloci Tu-154 próbowali wodować. Znaleziono czarną skrzynkę


Uszkodzenia ogona rosyjskiego Tu-154, który runął w niedzielę do Morza Czarnego, świadczą wstępnie o tym, że kapitan chciał posadzić samolot na wodzie - poinformowała agencja TASS powołując się na źródło w strukturach siłowych Rosji. Z dna są podnoszone kolejne fragmenty wraku. Miała też zostać znaleziona pierwsza czarna skrzynka.

- Nurkowie natrafili na fragmenty samolotu od skrzydeł do ogona. Według wstępnych danych uszkodzenia świadczą o tym, że kapitan chciał posadzić samolot na wodzie - oświadczył rozmówca TASS.

Szeroko zakrojone poszukiwania

Na miejsce katastrofy są ściągane dodatkowe siły w postaci statków, łodzi podwodnych, dronów i nurków. Poszukiwania trwały przez całą noc w świetle reflektorów. Na miejscu ma działać 192 nurków, którym towarzyszy 15 różnych łodzi i dronów podwodnych. Nie ma jeszcze oficjalnych informacji o znalezieniu czarnych skrzynek. Nieoficjalnie agencja TASS twierdzi, powołując się na swoje źródła, że natrafiono na jedną z nich. Tą, która była ulokowana pod kabiną pilotów. Dwie pozostałe, zamontowane w ogonie, nie zostały jeszcze znalezione. Natrafiono jednak na wiele fragmentów wraku. Między innymi znaczną część ogona wraz z silnikami, skrzydeł i centralną część kadłuba o wymiarach 3,5 na 4,5 metra. To z oceny widocznych na nich uszkodzeń miał zostać wysnuty wniosek, o którym pisze agencja TASS: że piloci próbowali wykonać awaryjne lądowanie na wodzie. Część fragmentów została już wydobyta na powierzchnię i przetransportowana na brzeg. Na miejscu pracuje duży dźwig pływający.

Jak podała agencja Interfax, do czasu ustalenia przyczyn katastrofy rosyjskie władze nakazały uziemienie wszystkich Tu-154 w kraju.

Katastrofa tuż po starcie

Tu-154 zniknął z radarów w niedzielę dwie minuty po starcie z lotniska Soczi-Adler i spadł do Morza Czarnego. Według przedstawicieli władz panowały wówczas dobre warunki pogodowe. Na pokładzie znajdowały się 92 osoby: 84 pasażerów i ośmiu członków załogi. Samolotem podróżowało 64 członków słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy byli w drodze do bazy lotniczej Hmejmim w Syrii, wojskowej części lotniska w Latakii, gdzie mieli dać noworoczny koncert. Na pokładzie było także dziewięciu rosyjskich dziennikarzy. Samolot wyruszył z Moskwy, a w Soczi miał międzylądowanie w celu uzupełnienia paliwa. Przyczyny katastrofy nie są na razie znane. Minister transportu Rosji Maksim Sokołow powiedział w niedzielę, że badane są wszystkie możliwości.

Autor: mk/sk / Źródło: TASS, PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: mchs.ru