Amerykański generał Stanley McChrystal, który zaledwie tydzień temu przejął dowództwo sił USA i NATO w Afganistanie sformułował druzgocącą opinię na temat stanu walki z talibami.
McChrystal ocenił, że sytuacja w Afganistanie jest poważna, a talibscy bojownicy zdołali przeniknąć do struktur rządowych i są w stanie "zastraszać ludność, ograniczać wpływy rządu i zmieniać strukturę społeczną".
Wojskowy ocenił, że taka infiltracja jest "największym zagrożeniem" dla Afganistanu, ponieważ uniemożliwia rządowi w Kabulu, wspieranemu przez siły międzynarodowe, umacnianie władzy i rozwój gospodarczy.
Te dwa czynniki są kluczowe w walce z rebelią, która rozkwita - według generała - dzięki biedzie i anarchii. McChrystal dodał, że nie "sądzi, by było to nieodwracalne", ale jednocześnie spodziewa się "ciężkiego" roku.
Więcej wojsk w kraju
Dlatego też McChrystal mówił również o dodatkowych wojskach, które mają wzmocnić siłę kontyngentów NATO i USA. Afganistan liczy 26-30 mln mieszkańców, na których przypada prawie 170 tys. policjantów i żołnierzy, wspieranych przez 90 tys. zagranicznych żołnierzy, głównie Amerykanów.
W Iraku, przy podobnej liczbie ludności, w siłach bezpieczeństwa było ok. 615 tys. ludzi, wspieranych przez ponad 130 tys. żołnierzy USA.
Dodatkowe siły w Afganistanie, o których mówił generał, liczące 21 tys. ludzi, zaznaczą swoją obecność "w pewnych miejscach", bez konieczności ich opuszczania z powodu braków kadrowych.
Zminimalizować straty wśród cywilów
Amerykański wojskowy ocenił również, że część tych dodatkowych wojsk będzie wykorzystana przy tworzeniu i wzmacnianiu afgańskich sił bezpieczeństwa, co jest "najważniejszą rzeczą, jaką możemy uczynić w dalszej perspektywie, żeby poprawić bezpieczeństwo i ustabilizować Afganistan".
Podkreślił też konieczność zminimalizowania strat wśród cywilów, wskazując jednocześnie, że często rebelianci wykorzystują ich jako "żywe tarcze". Śmierć cywilów jest wskazywana jako argument dla pogorszenia reputacji zagranicznych wojsk - powiedział McChrystal.
Źródło: PAP