Po ogłoszeniu w noc sylwestrową alarmu antyterrorystycznego w Monachium szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere powiedział w sobotę, że konieczne jest zacieśnienie współpracy z zagranicznymi służbami bezpieczeństwa, ponieważ groźba ataków nie zmalała.
- W nowym roku sytuacja pozostanie nadal bardzo poważna. W przyszłości w coraz większym stopniu zależni będziemy od bliskiej współpracy z silami bezpieczeństwa z innych krajów oraz od wymiany informacji - powiedział de Maiziere w wywiadzie udzielonym dziennikowi "Bild".
Ostrzeżenia przed atakiem
W czwartek późnym wieczorem zamknięto monachijski główny dworzec kolejowy oraz dworzec w dzielnicy Pasing w zachodniej części stolicy Bawarii. Do zabezpieczenia tych obiektów skierowano znaczne siły policyjne.
Ostrzeżenie przed atakiem strona niemiecka otrzymała najprawdopodobniej od francuskich tajnych służb, które podały konkretny termin i miejsca planowanych zamachów oraz uściśliły, że chodzi o osoby związane z Państwem Islamskim.
"Nie można działać inaczej"
W piątek szef policji w Monachium Hubertus Andrae bronił swej decyzji o ogłoszeniu w noc sylwestrową alarmu antyterrorystycznego, choć brak jak dotąd konkretnych informacji o ewentualnych zamachowcach.
Andrae powiedział, że w sytuacji otrzymania ostrzeżenia o zamachu, który miał być przeprowadzony niebawem, nie można było działać inaczej.
Nie wiadomo, czy istnieją
Andrae dodał, że raport zaprzyjaźnionych tajnych służb zawierał także nazwiska podejrzanych. Jak jednocześnie zaznaczył, nie wiadomo, "czy osoby te rzeczywiście istnieją". Nazwisk nie udało się połączyć z konkretnymi osobami w Monachium ani gdziekolwiek indziej.
De Maiziere pochwalił decyzję o ogłoszeniu w Monachium alarmu antyterrorystycznego.
Autor: asz//rzw / Źródło: PAP