Drugi pilot wykazuje objawy ciężkiej grypy i nie może dłużej wykonywać swoich obowiązków w kokpicie. Kapitan wzywa pasażerów z licencją pilota do pomocy - scena jak z filmu sensacyjnego, ale wydarzyła się naprawdę w USA. Przytrafiło się to załodze Boeinga 767 American Airlines z 225 pasażerami na pokładzie, zmierzającego z Kalifornii do Chicago.
Podczas zbliżania się do lotniska O'Hare w Chicago, drugi pilot poczuł się bardzo źle. Tak bardzo źle, że musiał opuścić swoje stanowisko i przejść do kabiny pasażerskiej. Kapitan nie byłby w stanie samodzielnie bezpiecznie posadzić maszyny na pasie, więc przez intercom poprosił pasażerów z licencją pilota o zgłaszanie się do kokpitu.
Stewardessa na ratunek
Okazało się, że najlepszym kandydatem do zastąpienia zmorzonego chorobą pilota, jest jedna z pięciu stewardess, 61-letnia Patti DeLuna.
- Byłam najlepszym zapasowym pilotem jaki znalazł się na pokładzie. Mam komercyjną licencję, spędziłam sporo czasu w kokpicie patrząc na pracę załogi i o wszystko ich pytając. - powiedziała dziennikarzom DeLuna. - Moje pierwsze pytanie kiedy usiadłam obok kapitana brzmiało, "Gdzie są hamulce?" - dodała.
Szczęśliwe zakończenie
Ostatecznie tandem kapitan - stewardessa bezpiecznie posadził samolot na pasie i nikomu nic się nie stało. Pierwszy oficer został natychmiast zabrany do szpitala, w którym nadal przebywa.
- Załoga bardzo dobrze sobie poradziła z tą nadzwyczajną sytuacją - podsumował rzecznik prasowy American Airlines - Tim Wagner.
Źródło: CNN.com
Źródło zdjęcia głównego: Brian, Wikipedia