Organizacje nacjonalistyczne protestujące przeciwko imigrantom starły się w piątek po południu na ulicy La Rambla w centrum Barcelony z przedstawicielami organizacji lewicowych. Policja rozdzielała obie grupy.
W piątek po południu na ulicy La Rambla doszło do manifestacji organizacji nacjonalistycznych, której uczestnicy trzymali transparent z hasłami przeciwko imigrantom i muzułmanom. Kilkaset metrów dalej zebrała się grupa przedstawicieli organizacji lewicowych. Doszło do użycia siły między niektórymi protestującymi z obu stron.
Policja musiała rozdzielać agresywne grupy.
Jak relacjonował reporter TVN24 Marcin Kwaśny, był on świadkiem sytuacji, gdy policjanci zabezpieczający manifestacje pobiegli do radiowozu, bo musieli pojechać w inne miejsce. Dodał, że wówczas setki osób, które były tuż obok - widząc biegnących policjantów - zaczęły uciekać. - To pokazuje, jak duży jest strach nie tylko wśród mieszkańców, ale również turystów - powiedział reporter.
Zamachy w Hiszpanii
W czwartek po południu kierowca furgonetki wjechał w tłum na promenadzie Las Ramblas w centrum Barcelony, zabijając co najmniej 13 osób i raniąc około 130 osób. W piątek nad ranem w Cambrils nad Morzem Śródziemnym napastnicy wjechali samochodem w grupę ludzi, raniąc siedem osób. Jedna z nich zmarła w szpitalu. Policja podała, że jeden policjant zastrzelił czterech z pięciu przestępców.
Katalońska policja w piątek poinformowała, że katalizatorem dwóch zamachów terrorystycznych mogła być przypadkowa eksplozja w domu jednorodzinnym w Alcanar. Miasto to uważane jest za centrum operacyjne terrorystów odpowiedzialnych za zamachy w Barcelonie i Cambrils. Doszło do niej w nocy z 16 na 17 sierpnia. Zginęła co najmniej jedna osoba, a siedem zostało rannych. W związku z atakami w dwóch hiszpańskich miastach Alcanar i Ripoll zatrzymane zostały dotychczas cztery osoby: trzech Marokańczyków i jeden obywatel Hiszpanii.
Autor: js/mtom / Źródło: Reuters, TVN24, PAP