Stambulska policja użyła gazu łzawiącego oraz armatek wodnych przeciwko tłumom, które próbowały dotrzeć do placu Taksim. Doszło do starć antyrządowych demonstrantów z policją, a w stronę funkcjonariuszy poleciały kamienie i butelki. Według dziennika "Hurriyet Daily News" zatrzymano ponad 200 osób.
W demonstracje przerodziły się obchody Święta Pracy, na których w Stambule zgromadziły się setki ludzi. Gdy zebrani zaczęli przemieszczać się w kierunku placu Taksim, policja ustanowiła blokady i pozamykała część ulic, aby ich zatrzymać. Plac Taksim w ostatnich latach był miejscem największych protestów przeciwników prawicowej władzy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, w związku z czym demonstracje na nim zostały zakazane.
Gdy policja użyła przeciwko napierającemu tłumowi armatek wodnych i gazu łzawiącego, demonstranci zaczęli w jej stronę rzucać kamienie i butelki. Odpalone zostały również race. Według agencji Dogan, w trakcie starć zatrzymanych zostało 130 osób. Z kolei dziennik "Hurriyet Daily News" donosi, że zatrzymano ponad 200 osób.
Na otoczonym hotelami i kawiarniami placu Taksim, zwykle wypełnionym ludźmi, stały w piątek pojazdy policyjne i karetki pogotowia. Według mediów wokół placu rozlokowano 20 tysięcy policjantów. Ze względów bezpieczeństwa w dużej części miasta wstrzymano transport publiczny, a w powietrzu krążą policyjne śmigłowce.
W starciach 24 osoby odniosły obrażenia, w tym sześciu policjantów - poinformował szef policji w Stambule Selami Altinok. Według stambulskiego przedstawiciela organizacji Reporterzy bez Granic (RSF) zatrzymanych zostało pięciu dziennikarzy, a jeden został ranny.
Oskarżenia o autorytarną władzę
Przeciwnicy prezydenta Erdogana oskarżają go o coraz bardziej autorytarne rządy w miarę zbliżania się czerwcowych wyborów parlamentarnych. - Ludzie chcą wyrazić swoje troski, ale rząd nie chce, by były one słyszane w przededniu wyborów - ocenił opozycyjny polityk Mahmut Tanal w rozmowie z Reutersem.
Partie opozycyjne i związki zawodowe wezwały władze, by cofnęły zakaz wstępu na Taksim. Plac ten jest miejscem symbolicznym od 1977 roku, kiedy podczas pierwszomajowej demonstracji zginęły tam 34 osoby.
Prezydentowi zarzuca się też, że liczy na przytłaczające zwycięstwo wyborcze, które umożliwi mu przeforsowanie zmian w konstytucji i nadanie prezydentowi większej władzy.
Oświadczenie prezydenta
"Chciałbym, by pierwszy dzień maja obchodzony był w świątecznych nastrojach i by unikano prowokacji" - napisał prezydent w oświadczeniu.
Wcześniej nazwał on protestujących „motłochem” i terrorystami, rozochoconymi protestami i zamieszkami w 2013 roku. Były to największe, trwające kilka tygodni antyrządowe wystąpienia tureckich obywateli, odkąd w 2002 roku władzę objęła Partia Sprawiedliwości i Rozwoju.
Autor: mm,kło//rzw/kwoj / Źródło: Reuters