Uciekający przed amerykańskim listem gończym Edward Snowden znalazł się w stanie zawieszenia. Jak pisze "Washington Post", 29-latek, który ujawnił tajemnice wywiadu USA, obecnie jest na łasce Rosji, ponieważ żaden inny kraj nie wyraża chęci wsparcia go i pomocy w wydostaniu się z Moskwy. Dotychczas zdecydowany na to Ekwador się wycofuje.
Snowden, były współpracownik NSA i CIA, zdradził tajemnice amerykańskich służb dotyczące inwigilacji w internecie. Ujawnił też swoją tożsamość i miejsce pobytu. Ukrywał się początkowo w Hongkongu. W reakcji władze USA wysłały za nim list gończy i zarzuciły mu zdradę tajemnic państwowych. Anulowano także paszport Snowdena, tak aby nie mógł swobodnie podróżować.
Uciekinier natknął się na rafę
Ten ostatni ruch przysporzył uciekinierowi największego problemu. Władze Hongkongu pozwoliły mu wylecieć pomimo braku ważnego paszportu, według nieoficjalnych informacji robiąc tak na rozkaz Pekinu, który chciał uniknąć długotrwałego zatargu z USA podczas procesu ekstradycyjnego.
Teraz Snowden jest w Moskwie i jak powiedział Julian Assange (założyciel portalu Wikileaks, również ścigany przez władze USA) brak paszportu spowodował, że uciekinier praktycznie został uziemiony i pozostaje na łasce rosyjskich władz.
Początkowo wydawało się, że sposobem na dalszą ucieczkę będzie tymczasowy dokument wydany przez Ekwador. Miał on wystarczyć na dostanie się do tego południowoamerykańskiego kraju. Ambasada Ekwadoru w Londynie tydzień temu oznajmiła, że wystawiła stosowne papiery na nazwisko Snowdena, ale sprawa szybko ucichła.
Jak teraz się okazuje, dyplomaci w Londynie działali bez konsultacji z władzami Ekwadoru. Jak powiedział w niedzielę prezydent tego kraju, Rafael Correa, był to "poważny błąd", za który dyplomatów spotka kara. Polityk zaznaczył też, sprawa Snowdena jest "poza możliwościami" Ekwadoru.
Ekwador cofa się rakiem
Nowa postawa Correa jest znaczącą zmianą w porównaniu do tego, co mówił w zeszłym tygodniu. Wówczas sprawa wsparcia Snowdena wydawała się przesądzona, a wszelkie "sugestie" USA, aby nie pomagać zbiegowi, były odrzucane jako niedopuszczalne ingerencje w sprawy Ekwadoru. Quito deklarowało nawet gotowość do poświęcenia w tej sprawie porozumień handlowych z USA.
Teraz Correa zajmuje zdecydowanie bardziej wycofane stanowisko. Jak pisze "Washington Post", wydaje się, że ta nagła zmiana zaszła po piątkowym spotkaniu prezydenta z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Correa wyraża teraz nawet respekt dla prawa USA.
- Jeśli on rzeczywiście mógł złamać prawo USA, to jako człowiek respektujący inne kraje i ich prawa uważam, iż każdy kto je naruszy, musi wziąć za to odpowiedzialność - stwierdził prezydent. Oznacza to faktyczne wycofanie się Ekwadoru ze sprawy. Correa dodał, że gdyby Snowden zjawił się w ambasadzie jego kraju, to "rozważymy jego wniosek o azyl". Jednak zbieg nie ma paszportu i formalnie nie może wyjść z strefy transferowej na lotnisku Szeremietiewo.
Kreml twierdzi natomiast, że póki Snowden nie wyjdzie z strefy transferowej na terytorium Rosji, to jego sprawa władz w Moskwie nie interesuje. Amerykanin jest więc w stanie zawieszenia. Na pewno najwięcej do powiedzenia w jego sprawie mają teraz jednak Rosjanie.
Autor: mk//gak / Źródło: Washington Post