Sikorski: prezes PiS traci sens rzeczywistości

Radosław Sikorski krytycznie o Jarosławie Kaczyńskim
Radosław Sikorski krytycznie o Jarosławie Kaczyńskim
TVN24
Radosław Sikorski krytycznie o Jarosławie KaczyńskimTVN24

- Kolejne oznaki utraty sensu rzeczywistości - tak szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w "Kropce nad i" skomentował opinię szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że obchody 1 września na Westerplatte to porażka rządu.

Zdaniem Kaczyńskiego 1 września to dyplomatyczna porażka rządu Donalda Tuska. - Miał to być dzień polskiej chwały, polskiej dumy. A zmienił się w dzień zamieszania i narodowego absmaku - stwierdził prezes PiS, twierdząc, że zaproszenie Władimira Putina było błędem.

- Dano Putinowi wielką szansę propagandową całkowicie za darmo (...) Polska nie podniosła swojej pozycji moralnej i politycznej - ocenił Kaczyński.

Minister jest odmiennego zdania

Sikorski ma na ten temat odmienne zdanie. - A ja uważam, że zademonstrowaliśmy, że polski premier i polski prezydent uzupełniając się przekonali świat, że tu zaczęła się II wojna światowa - mówił w TVN24 Sikorski, podkreślając, że stanowiska Kaczyńskiego nie rozumie.

Rzecznik rządu też krytyczny

Nieco wcześniej w tej samej sprawie wypowiadał się rzecznik rządu Paweł Graś, który ocenił słowa Jarosława Kaczyńskiego jako "krzywdzące, niesprawiedliwe i niedobre i niepotrzebne".

- Wypływają raczej z małostkowości i są bardzo odosobnioną opinią - dodał Graś.

Kaczyński „nie czyta mediów zagranicznych w oryginale”

Sikorski w "Kropce nad i" dodał również, że przejrzał gazety i telewizje i doszedł do wniosku, że "na Zachodzie przebiła się nasza narracja". A nawet w Rosji uroczystości były w całości transmitowane, "więc Rosjanie usłyszeli naszą wersję historii, naszą wrażliwość".

- Większość premierów była - wymieniał oznaki sukcesu Sikorski. - Jeśli to nie był sukces, to ja nie potrafię go inaczej zdefiniować - dodał minister kąśliwie podkreślając, że Jarosław Kaczyński „nie czyta mediów zagranicznych w oryginale”, więc sukcesu nie docenia.

Sikorski o sukcesach po wizycie Putina (TVN24)
Sikorski o sukcesach po wizycie Putina (TVN24)

- Widzę jakieś kolejne oznaki utraty sensu rzeczywistości - podsumował Sikorski.

Nie wszystko u Rosjan jest w porządku

W ocenie wystąpienia Putina Sikorski nie był jednak jednoznaczny. - To że był 1 września i odciął się od stalinowskiej wersji historii [że wojna zaczęła się 22 VI 1941 r. - red.] to w jego kategoriach jest krokiem we właściwą stronę, również w naszych - ocenił z jednej strony Sikorski.

Z drugiej strony jednak szef polskiej dyplomacji powiedział, że niepotrzebne było porównywanie Katynia do jeńców z 1920 r.

- Nie rozumiem dlaczego Rosjanie to robią. Powinni się odciąć - uważa Sikorski równie krytycznie oceniając konferencję Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji, która 1 września opublikowała "rewelacje" na temat polskiej polityki przedwojennej.

- Ta konferencje była niepotrzebna - powiedział Sikorski, unikając odpowiedzi, czy ocenia ją jako prowokację. Dodał jednak, że wizyta Putina pokazała również, że nie trzeba odpowiadać na każdy atak ze strony rosyjskich mediów.

- To dowód naszego krzepnięcia, jako poważnego statecznego kraju - podsumował minister.

Trzymamy Putina za słowo

Minister na przyszłość patrzy optymistycznie: - Gdyby do swojego społeczeństwa [Putin - red.] mówił o Katyniu i w ogóle o sprawach historycznych, bliżej tego, co pisał w polskiej prasie, byłby to krok we właściwą stronę.

- Niestety, ta praca nad dekomunizacją pamięci dopiero się zaczyna i nie zawsze idzie we właściwym kierunku - dodał, podkreślając jednak, że "Putin dostał sporo materiału do przemyśleń".

- Trzymamy za słowo w sprawie obietnicy wglądu do dokumentów rosyjskich - dodał, wymieniając sukcesy po wizycie Putina: pierwsze od 10 lat rozmowy szefów sztabów; uzgodnienie premierów o akceptacji rekomendacji komisji ds. trudnych; otwarcie archiwów oraz stworzenie instytucji dokumentującej zbrodnię katyńską.

Dlaczego nie było Obamy? Zapraszaliśmy...

Sikorski odpowiadał też na pytanie, dlaczego na Westerplatte nie było prezydenta USA Baracka Obamy i premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna. - Obama dostaje dużo zaproszeń - odpowiedział Sikorski.

Dodał, że "Obama widocznie nie dojrzał do spełnienia obietnicy [przyjazdu do Polski - red.], którą mi złożył w zeszłym roku, a powtórzył w tym roku". - Mamy nadzieję, że nas odwiedzi - powiedział Sikorski.

Dlaczego nie było chociażby sekretarz stanu Hillary Clinton? Sikorski nie wie, ale podkreśla, że Polacy ją do przyjazdu zachęcali. W odpowiedzi na krytykę Aleksandra Kwaśniewskiego, że brak znaczącej reprezentacji USA to wina polskiej dyplomacji Sikorski odpowiedział, że były prezydent powinien winić dyplomację amerykańską.

- Zapraszaliśmy, nakłanialiśmy, przekonywaliśmy… - wymieniał minister, dodając, ze Amerykanów "niezmiennie zapraszamy do Polski".

Jeśli chodzi o przedstawiciela brytyjskiego, minister przypomniał, że do Polski przyjechał szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband, który wyraził ubolewanie, że Wielka Brytania nie przyszła w 1939 r. Polsce na pomoc.

Żydzi są "nadwrażliwi"

Sikorski wspomniał też o opinii niemieckich Żydów, którzy skrytykowali prezydenta Lecha Kaczyńskiego za pośrednie porównanie zbrodni katyńskiej do Holokaustu: - To pewna nadwrażliwość. Myślę, że nie doczytali - uważa Sikorski, oceniając, że "prezydent chciał wyostrzyć swoją wypowiedź". Przypomniał też, że główny rabin Wojska Polskiego został zamordowany w Katyniu.

Czyj to sukces? Polski i Tuska też

Prezydenta Sikorski pochwalił za to, że przeprosił za polską okupację Zaolzia w 1938 r. - Uważam, że w sprawie Zaolzia zrobił dobrą rzecz - ocenił minister. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy z prezydenta jest dumny.

- Rozłożyliśmy akcenty i suma wyszła na dobre. Byłem zadowolony z całości obchodów - powiedział Sikorski.

Czyjego zatem sukcesu, używając określenia Sikorskiego, byliśmy świadkami na Westerplatte? Oczywiśce "przede wszystkim Polski", ale też Donalda Tuska. - Donald Tusk wyrósł na męża stanu jednego z najważniejszych w Europie - podsumował minister w jego rządzie.

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24