Brat, postrzelony przez cosa nostrę, zmarł w jego ramionach ponad czterdzieści lat temu. Żona, "najdroższa osoba na świecie", odeszła po długiej walce z rakiem w 2012 roku. Na oficjalnych uroczystościach u jego boku pojawia się córka. Do Pałacu Prezydenckiego wprowadził się z kotami. Planował w nim spędzić tylko siedem lat, ale jego plany uległy zmianie. 80-letni Sergio Mattarella właśnie ponownie został prezydentem Włoch.
Jest dwunastym prezydentem Republiki Włoskiej i pierwszym Sycylijczykiem na tym stanowisku. Do tej pory w historii kraju tylko raz zdarzyła się sytuacja, w której wybrano prezydenta na kolejną kadencję, Mattarella jest drugim takim przypadkiem. Pierwszym był Giorgio Napolitano, jego poprzednik, sprawujący ten urząd w latach 2006-2015.
W sobotę odbyło się głosowanie, którego wynik przerwał trwający od 24 stycznia impas. Bloki centrolewicy i centroprawicy po siedmiu bezowocnych głosowaniach (żaden z kandydatów nie zyskał wymaganej liczby 505 głosów) zawarły porozumienie i wspólnie przekonały Mattarellę, by pozostał na stanowisku. W ósmym głosowaniu wygrał zdecydowaną większością: zdobył 759 na 983 możliwe głosy. Co wcale nie było jego marzeniem.
Wielokrotnie zapowiadał, że w 2022 roku ma zamiar udać się na zasłużoną emeryturę i poświęcić swój czas dzieciom i wnukom. "To było siedem absorbujących, trudnych i pełnych emocji lat" - wspominał w sylwestrowym przemówieniu. "Za kilka dni zakończy się moja rola prezydenta" - dodał. Wcześniej odbył pożegnalną audiencję u papieża Franciszka i wynajął już nawet apartament w centrum Rzymu, do którego miał się wyprowadzić po opuszczeniu Kwirynału. W niedzielę ktoś zauważył, że ekipa od przeprowadzki pakuje kartony z jego rzeczami z powrotem do ciężarówki. Wrócili z nimi na najwyższe z siedmiu wzgórz Rzymu, do pałacu prezydenckiego. Internauci żartowali, że Mattarella straci zaliczkę wpłaconą na nowe mieszkanie, w którym nie przespał ani jednej nocy.
"Ostatniego SMS-a wysłałem do niego kilka dni temu: 'Lud Ciebie potrzebuje' - napisałem mu. Nie odpowiedział. Zgodnie z tym, co myślał, mój przyjaciel Sergio naprawdę nie chciał tej drugiej kadencji. Ale to, że ona właśnie staje się faktem, jest najlepszym, co mogło się teraz przydarzyć Włochom" - podsumował w wywiadzie dla dziennika "Repubblica" Carlo Vizzini, były minister, lider Włoskiej Partii Socjaldemokratycznej (PSDI) w latach 1992-1993.
Obaj przyszli na świat w Palermo, stolicy Sycylii, choć Vizzini jest o sześć lat młodszy.
Sześć pocisków
Sergio Mattarella urodził się w 1941 roku. Jest synem Bernarda Mattarelli, przedstawiciela Chrześcijańskiej Demokracji, wielokrotnego ministra we włoskim rządzie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Siostra Sergia, Caterina, zmarła w 2015 roku, a jeden z dwóch braci, Antonio, żyje do dziś w małej miejscowości niedaleko Etny. Był nauczycielem akademickim, obecnie hoduje psy (ma ich kilkadziesiąt) i dogląda 9 hektarów winnic, z owoców których produkuje czerwone wino. Drugi brat zginął tragicznie, o czym za chwilę.
Młody Sergio przeprowadził się do Rzymu ze względu na obowiązki służbowe ojca, gdzie chodził do katolickiego liceum, a w 1964 roku ukończył studia prawnicze, zdobywając na końcowym egzaminie maksymalną liczbę punktów i wyróżnienie za obronę pracy o "funkcji wytycznych ówczesnej polityki". W 1967 roku dołączył do rady adwokackiej w Palermo i pracował w kancelarii specjalizującej się w prawie administracyjnym. Wykładał też prawo dla studentów palermitańskiej uczelni.
To właśnie w tym momencie jego kariery wydarzyła się rodzinna tragedia, która poniekąd zdecydowała o jego późniejszym wstąpieniu na arenę polityczną.
W niedzielny poranek 6 stycznia 1980 roku jego brat Piersanti Mattarella, ówczesny przewodniczący regionu Sycylia, wsiadł do swojego fiata 132 przy via della Libertà w Palermo. Na miejscu pasażera siedziała jego żona, Irma. Tylne siedzenia zajmowały teściowa i córka Maria. Wybierali się na mszę świętą, ale do kościoła nigdy nie dojechali: w pewnym momencie do samochodu zbliżył się nieznajomy mężczyzna, który wystrzelił w kierunku kierowcy sześć pocisków z rewolweru. Po chwili odszedł od auta i zaszedł je od tyłu, oddając kolejne strzały, które roztrzaskały szybę i raniły Irmę w rękę, kiedy próbowała osłaniać męża. Ona przeżyła, on - nie, mimo tego, że młodszy brat natychmiast ruszył w kierunku postrzelonego.
Sergio wyciągnął brata z samochodu i pomógł przetransportować go na izbę przyjęć. Niestety Piersantiego nie udało się uratować, zmarł w drodze do szpitala. Choć oficjalnie żadna z prokuratur, które zajmowały się sprawą, do dziś nie wskazała winnego, mord przypisuje się członkowi potężnej cosa nostry. Ówczesny przewodniczący Sycylii był bowiem znany ze swoich poglądów antymafijnych, krytyki korupcji i łapówkarstwa, zapowiadał, że będzie patrzeć na ręce wszystkim sycylijskim spółkom biorącym udział w przetargach za państwowe pieniądze.
Bracia byli dla siebie ogromnym wsparciem. Żyli podobnie, mieli wspólnych przyjaciół. Ich żony - Irma i Marisa Chiazzese, były siostrami, córkami rektora palermitańskiej uczelni. - Byliśmy bardzo związani. Nie było rzeczy, której byśmy sobie nawzajem szczerze nie powiedzieli - mówił Sergio Mattarella dziennikarzowi telewizji Rai w 1991 roku. Po śmierci Piersantiego zdecydował, że wejdzie do świata polityki. - Zrobiłem to, żeby jakoś zachować i uszanować dorobek jego pracy, energię, jaką w nią wkładał - tłumaczył.
Do Izby Deputowanych trafił po raz pierwszy w 1983 roku, z listy Chrześcijańskich Demokratów. W izbie niższej zasiadał jako poseł przez ćwierć wieku.
Trzykrotnie pełnił funkcję ministra: do spraw kontaktów z parlamentem, edukacji oraz obrony narodowej. W latach 1990-1992 był zastępcą sekretarza krajowego partii chadeckiej. Po jej rozwiązaniu działał we Włoskiej Partii Ludowej, w 1998 roku pełnił funkcję wicepremiera. W 2007 roku przystąpił do Partii Demokratycznej, a w 2008 roku zakończył sprawowanie mandatu. W 2011 roku został powołany przez włoski parlament na sędziego Sądu Konstytucyjnego. W styczniu 2015 roku, po rezygnacji Giorgia Napolitano, Matteo Renzi, ówczesny premier, wskazał go jako kandydata na prezydenta. 31 stycznia, w głosowaniu zgromadzenia elektorów, uzyskał 665 głosów (na 1009 członków zgromadzenia). Prezydentem został oficjalnie 3 lutego, dokładnie siedem lat temu. Miał wówczas 73 lata.
Woli góry niż morze, nie umie pływać
Dziennikarze nie odstępowali go wtedy na krok. "Wyjechał z pałacu fiatem panda. Przeszedł się ulicami Rzymu, wstąpił do kościoła, później do Palazzo della Consulta [siedziba Sądu Konstytucyjnego Republiki Włoskiej - red.]" - wyliczała reporterka agencji prasowej Askanews w swojej relacji w 2015 roku. "Do rodzinnego Palermo, gdzie ma dom, wracał do tej pory przynajmniej dwa razy w miesiącu. Jak będzie teraz? Wiemy też, że w ostatnich dniach czytał "Historię Europy XIX wieku" autorstwa Benedetto Croce" - opisywała.
"Objęcie urzędu świętował, jedząc arancini" - informował dziennik "La Stampa". To sycylijski przysmak, ryżowe kulki w bułce tartej smażone w głębokim tłuszczu. "Latem wybiera wycieczki w góry, nie przepada za wakacjami nad morzem, może dlatego, że nie umie pływać i nie lubi się opalać" - czytamy dalej.
Mattarella lubi jednak odwiedzać rodzinne strony, a w szczególności rezerwat przyrody Zingaro i pobliską miejscowość Castellammare del Golfo, skąd pochodzili jego rodzice.
Włoskie stowarzyszenie działające na rzecz zwierząt zwraca uwagę na fakt, że prezydent od zawsze miał słabość do kotów. "Kiedy żył w Palermo, mieszkało z nim kilka kotów perskich, a do pałacu na Kwirynale zabrał ze sobą trzy ulubione: Cimabue, Dantego i Boccaccia" - pisali, powołując się na "zaufane źródło". Podobno we wspomnianym już mieszkaniu, które wynajął w Rzymie na niedoszłą emeryturę, też planował odrębną przestrzeń dla swoich kocich przyjaciół. "Wiele wskazuje jednak na to, że przez kolejne siedem lat będą dalej ganiać się po ogrodach prezydenckich z psem strażników gwardii honorowej" - czytamy w notce opublikowanej przez stowarzyszenie AIDA (Associazione Italiana Difesa Animali & Ambiente), które nie boi się nazywać Sergia Mattarelli po prostu "kociarzem".
Z obszernej biografii Mattarelli autorstwa Angelo Gallippiego, która ukazała się w tym roku w styczniu, dowiadujemy się jeszcze, że prezydent zarabia 239 tysięcy euro rocznie, mówi biegle po francusku, za to gorzej idzie mu z językiem angielskim. Jest wielkim fanem siatkówki i piłki nożnej. "Zawsze zadziwiał przyjaciół tym, że był w stanie wyliczyć wszystkich graczy ulubionej drużyny. Nikt nie wiedział, jak to robi, po prostu rzucał nazwiskami jak z rękawa" - czytamy we fragmencie opublikowanym w ubiegłym tygodniu przez "Corriere della Sera".
Od zawsze kibicował piłkarzom z Palermo i jest wiernym fanem Interu. Podobno kiedy był mały, brat Piersanti sam ganiał po murawie, a jego ustawiał na pozycji sędziego.
Śmierć żony wielkim ciosem
Skarbnicą wiedzy na temat tego, jaki Mattarella jest prywatnie, są też jego sąsiedzi z Palermo, w tym... fryzjer. Franco Alfonso przez wiele lat prowadził zakład przy via Catania. Przez ostatnie 45 lat ostrzygł tysiące Sycylijczyków, w ubiegłym roku odszedł na emeryturę. Prezydenta darzy szczególnym szacunkiem. Jego fryzurą zajmował się dobre dziesięć lat. "Ja mu mówiłem, że zostanie prezydentem" - wyznał w 2015 roku w rozmowie z "Il Giornale di Sicilia". "Jest wykształconym i uważnym człowiekiem, z którym do tego można pożartować. Uśmiechnął się lekko, nawet kiedy opowiadałem dowcipy o Berlusconim, ale swoich uwag nie czynił. Oprócz tego, że jest politykiem, jest człowiekiem z klasą. Podziwiają go wszyscy, nie tylko tu, na Sycylii" - relacjonował wtedy Franco Alfonso.
Dodał, że od zawsze podziwiano Mattarellę za jego oddanie żonie. Jej śmierć w 2012 roku była dla niego wielkim ciosem. Marisa Chiazzese zmarła po długiej walce z nowotworem. "Łączyła ich szczególna więź. Za każdym razem, kiedy odwiedza Palermo, jedzie na jej grób" - mówił fryzjer.
"Od czasu, kiedy spędziłem wiele tygodni w szpitalach onkologicznych, żeby być przy najdroższej mi osobie na świecie, uważam, że każdy z nas powinien od czasu do czasu odwiedzać ciężko chorych. Bo kontakt z ich bólem ułatwia uporządkowanie wszystkich sfer naszego życia, zrozumienie ich wartości" - mówił prezydent Sergio Mattarella w Pałacu Prezydenckim w 2015 roku podczas obchodów Międzynarodowego Dnia Walki z Rakiem.
O szczegółach ich małżeństwa wiadomo niewiele, swoje życie prywatne zamykali w domowym zaciszu, unikali paparazzich. Mają dwóch synów: Francesca i Bernarda oraz córkę Laurę, która pełni funkcję pierwszej damy. To ona stoi u boku ojca podczas oficjalnych uroczystości.
Cztery minuty owacji
Mattarella od zawsze imponował Włochom swoim opanowaniem i spokojem, który utrzymuje do dziś mimo niełatwej przeszłości.
- Siły nie trzeba demonstrować w decybelach, tonie głosu, sposobie wyrażania się, to nie jest tak, że kto głośniej krzyczy, ten ma więcej do powiedzenia - tłumaczył w 2015 roku dziennikarzowi telewizji Rai, który zapytał wprost - skąd u niego tyle spokoju? - Wspominam sobie postać Aldo Moro, który był cichy, refleksyjny, a szły za nim tłumy, bo dokonywał rewolucyjnych zmian w historii. (...) Żeby dokonywać takich zmian, należy podejść do danego problemu na spokojnie i zbadać to, co jest pod powierzchnią. Odpowiedzialność wymaga skupienia i refleksji, a nie krzyku - opisywał.
To, że wśród Włochów Sergio Mattarella cieszy się sporym uznaniem, udowodnił choćby w ostatni weekend, kiedy połączył najbardziej skłócone bloki polityczne. Włoskie media przypominają też jego pojawienie się na inauguracji sezonu w legendarnym teatrze La Scala, gdzie przez ponad cztery minuty publiczność biła mu brawo, niejako dziękując za jego prezydenturę w przedostatnim miesiącu kadencji.
Po upadku Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej Mattarella był zwolennikiem zmian proponowanych przez Partię Demokratyczną. Od 2009 roku nie należy do żadnej partii.
Autorka/Autor: Wanda Woźniak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Quirinale