"Scjentologia nie byłaby niebezpieczna, gdyby nie była tak atrakcyjna"

"Scjentologia jest niebezpieczna"
"Scjentologia jest niebezpieczna"
tvn24
Jenna Miscavige Hill odeszła z sektytvn24

- Scjentologia nie byłaby niebezpieczna, gdyby nie sprawiała wrażenia tak atrakcyjnej, obiecującej i w pewnym sensie powabnej - mówi w rozmowie z TVN24 Jenna Miscavige Hill, która odeszła z sekty scjentologicznej, a swoją historię opisała w książce.

Kobieta, która od dziecka należała do sekty, opowiadała we "Wstajesz i weekend", że o jej prawdziwym obliczu zaczęła się orientować stopniowo. - Po raz pierwszy zdałam sobie z tego sprawę, kiedy miałam 12 lat. Zauważyłam, że nie mogę złapać kontaktu z mamą. Cały czas miała jakieś problemy i nie mogłyśmy się porozumieć - mówi.

"Założyciel tej organizacji to oszust"

Kobieta opisując scjentologów używa słowa "kościół", jednak tłumaczy, że robi to z przyzwyczajenia. - Uważam, że to tak naprawdę nie ma znaczenia. Ważne jest to, że żadna organizacja nie powinna postępować tak jak oni. Nie można pozwolić na rozdzielanie członków rodziny - podkreśla. Zaznacza, że nie jest scjentolożką i nie wierzy w scjentologię. - Myślę, że założyciel tej organizacji - (L.Ron) Hubbard - to oszust. Moim zdaniem to bardzo smutne, że osoby, które odeszły od tego kościoła, nie mogą mieć kontaktu z tymi, którzy zostali. Z tego powodu nie mam żadnego kontaktu z przyjaciółmi i bliskimi - ocenia.

Miłe początki

Hill opowiada, że kiedy następuje pierwszy kontakt ze scjentologią, to odnosi się wrażenie, że to "coś sympatycznego i dobrego".

- Ta organizacja doskonale dopasowuje się do twojego codziennego życia. Pomaga ci w kontaktach międzyludzkich, małżeństwie. Potem, kiedy wnikasz głębiej, to zaczynają cię kontrolować. Wyznajesz im swoje wszystkie grzechy i najczarniejsze sekrety. Później inwestujesz, oddajesz im swoje pieniądze, a oni zaczynają cię kontrolować. Stajesz się robotem kierowanym przez scjentologów - tłumaczy.

"Nie wiesz, kiedy przekraczasz cienką granicę"

Zdaniem Hill, scjentologia nie byłaby niebezpieczna, "gdyby nie sprawiała wrażenia tak atrakcyjnej, obiecującej i w pewnym sensie powabnej".

- Prawda jest taka, że ta religia prowadzi do oszustwa. Na samym początku niektóre zasady rzeczywiście są pomocne. Na przykład pewne aspekty terapii i samopomocy. Słyszysz, że jesteś wspaniałym człowiekiem i że jesteś bardzo zdolny. Wiadomo, że każdy chciałby coś takiego usłyszeć. Wpadamy w taki nurt, który prowadzi do zatracenia. W całym tym procesie trudno jest zauważyć tę chwilę, kiedy następuje zatracenie. Tak naprawdę nie wiesz, kiedy przekraczasz cienką granicę - przekonuje była scjentolożka.

Autor: nsz\mtom / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN 24