Saakaszwili polubił się z Łukaszenką

 
Niecodzienny sojusz prawdopodobnie długo nie przetrwaWikipedia

Aleksander Łukaszenka i Michaił Saakaszwili zawiązali nieformalny i zaskakujący sojusz. Obydwaj prezydenci od początku lipca wspomagają się w atakach medialnych na wspólnego wroga - Rosję. W czwartek Kreml odpowiedział kontratakiem.

Zadeklarowany miłośnik Stanów Zjednoczonych i demokrata (przez opozycję oskarżany o autorytarne zapędy) Saakaszwili oraz "ostatni dyktator Europy" tęskniący za ZSRR, zjednoczyli się w nieoczekiwanym sojuszu, w myśl zasady wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.

Wojna medialna

Gruziński prezydent nie pała miłością do Rosji od czasu wojny z tym krajem w 2008 roku, która doprowadziła do gwałtownego ochłodzenia wzajmenych relacji. Prezydent Białorusi od wielu lat znajduje się w skomplikowanych relacjach z Kremlem, które od planów powiązania obydwu krajów w jedną unię zwaną ZBiR-em (Związek Białorusi i Rosji) przeszły do obecnego chłodu, wywołanego obawą Łukaszenki o zdominowanie jego państwa przez potężnego sąsiada.

W najnowszej wojnie medialnej pierwsze strzały oddała Rosja, emitując w państwowym kanale NTV na początku lipca dokument o tytule "The God Daddy", w którym Łukaszenka został obarczony odpowiedzialnością za "znikanie" swoich przeciwników politycznych. W odpowiedzi białoruski przywódca zaprosił do swojej telewizji Saagaszwilego, który udzielił płomiennego wywiadu piętnując Rosję za wojnę w 2008 roku.

- To może nie być długi romans, ale na chwilę obecną interesy tych dwóch liderów się zbiegły - mówi Guardianowi Vladimir Zharikin, rosyjski analityk.

Odpowiedź zaatakowanego

Nie trzeba było czekać długo na reakcję Rosji. W czwartek dwóch "prominentnych" Białoruskich opozycjonistów zostało zaproszonych na rozmowy do Moskwy. Nie są znane jeszcze żadne szczegóły dotyczące ich wizyty.

Źródło: Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia